Wykorzystując kilka dni wolnego wybrałem się w dawno nie odwiedzany rejon - Worek Raczański. To jest wycieczka, jaką odbyłem pierwszego dnia.Niestety, pogoda nie dopisała - albo mżyło, albo siąpiło, albo padało. Co prawda, taka aura miała też zaletę - na szlakach było pusto. Trasa "standardowa", ze Zwardonia wzdłuż granicy do schroniska pod Wielką Raczą. Szlak raczej lekki, dopiero pod koniec, już pod samą Raczą, trzeba nieco bardziej się wysilić. Na pierwszy (i w zasadzie jedyny dłuższy) odpoczynek siadłem pod wygodną wiatą po słowackiej stronie na przełęczy Wreszczowskiej. Tam zdaje się funkcjonuje jakiś bufet, ale wtedy był zamknięty. Później już tylko przystawałem na kilka minut. Ławki czy inne siedziska trafiały się po drodze, ale nie były zadaszone, więc zmokły. Widoków z powodu deszczu i mgły nie było żadnych, ale zamglony las też ma swoje uroki (jak widać na zdjęciach).
Szlak początkowo jest poprowadzony drogami bitymi, potem przechodzi na ścieżki. Generalnie było dużo błota, ale dało się iść. Schronisko OK, polecam pokoje 8/8a - mają łazienkę :)
Skomentuj