Wycieczka na pogranicze Beskidu Makowskiego i Wyspowego. Naszym celem dwa szczyty Beskidu Wyspowego, Zębolowa i Urbania Góra. Na początek wyprawy wybraliśmy miejscowość Tokarnia leżącą nad potokiem Krzczonówka, który uważa się w tym rejonie za granicę pomiędzy Beskidem Makowskim a Wyspowym. Parkujemy na parkingu obok boiska sportowego i hyc przez mostek nad potokiem szybko znajdujemy czarny szlak w kierunku Zębolowej. To również odcinek Głównego Szlaku Beskidu Wyspowego. Nasze dzisiejsze szczyty nie są okazałych wysokości, ale ogarnąć ich lokalizację i historię nazewnictwa przysporzyło nam trochę zamieszania. Tak naprawdę lepiej nie wgłębiać się w temat, tylko skupić się na przyrodzie i tym, co jest obecnie. Trasa szlaku za linią zabudowań przebiega przez pewien odcinek równolegle z Kalwarią Tokarską. To szereg rzeźb plenerowych o tematyce religijnej wykonanych przez tutejszego ludowego artystę pana Józefa Wronę, znajdują się tu również stacje drogi krzyżowej. Kilka z nich uchwycone na fotkach. Za jeziorkiem gdzie na jego środku znajduje się rzeźba Chrystusa wręczającego klucze św. Piotrowi, Kalwaria Tokarska skręca w lewo, my prosto wspinamy się za czarnym szlakiem. Tak sobie maszerując, zasugerowaliśmy się mapą turystyczną i zaznaczonym wierzchołkiem Urbaniej Góry. Nie prowadzi tam żaden znakowany szlak, więc skręciliśmy leśną drogą w lewo, kierując się na szczyt. Miejsce do którego dotarliśmy, swoim ukształtowaniem wskazuje na wierzchołek wzniesienia, jednak próżno szukać tabliczki z nazwą, którą gdzieś wcześniej w przeglądanych materiałach widzieliśmy. Postanawiamy zawrócić do szlaku i kierować się dalej na Zębolową. Po drodze mijamy łąki, z których widoki celują w masyw Lubomira i Łysiny. Szlak skręca w prawo i lasem wspina się dość ostro w górę. Dochodzimy na wypłaszczenie terenu i zakręt w lewo. Tuż za zakrętem na drzewie drukowana kartka z opisem szczytu Golec (763mnpm). Tak właśnie opisany jest ten wierzchołek na wielu mapach, ale w starszych źródłach czytamy, że to jedna z nazw Zębolowej, jak: Klimas, Cymbałowa, Zembalowa czy Zębalowa. Te wszyskie nazwy dotyczyły jednego szczytu, który mieszkańcy okolicznych miejscowości nazywali po swojemu. Dzisiaj na mapach znajdziemy kilka wierzchołków opisanych tymi nazwami. Być może kartografowie poszli na kompromis. Przed skrzyżowaniem z żółtym szlakiem kolejny raz sugerujemy się mapą i oznaczonym szczytem Zębalowa (854mnpm). Miejsce wydeptane przez innych turystów którzy pewnie jak my szukali słupka z tabliczką na próżno. Walczymy dalej i wracamy do szlaku, a zarazem końca lub początku czarnego, bo w miejscu gdzie styka się z żółtym jest jego kropka. Odbijamy w prawo żółtym szlakiem i tak za 200 metrów trafiamy na tabliczkę na drzewie „Do szczytu“, kieruje nas ścieżką w prawo. Po krótkim podejściu znajdujemy słupek dumni i szczęśliwi. Szczyt ten w mapie turystycznej miał podaną tylko wysokość zgadzającą się z wysokością Zębolowej i był bez nazwy, dlatego postanowiliśmy go odszukać. Podejrzewam że nie byliśmy pierwsi w błądzeniu, ale już naniesiono na mapie korektę. Szczyt zalesiony więc zebraliśmy się po chwili w drogę powrotną, żeby ponownie odbić w kierunku Urbaniej Góry skoro tu nam się udało trafić. Tą samą trasą wróciliśmy do miejsca odbicia leśnej drogi i ponownie pokonaliśmy ten sam odcinek, ale tym razem schodząc w dół. W pewnym momencie jedna ze ścieżek odbija w prawo, pasowało nam na dojście do najwyższego punktu Kalwarii Tokarskiej. Więc po zmianie kierunku i zejściu zboczem trafiliśmy na wysoki krzyż z figurą Chrystusa ukrzyżowanego, obok na drzewie przymocowany dzwon a poniżej krzyża ku naszemu zdziwieniu słupek z tabliczką szczytu Urbania Góra. Przyznam, że byliśmy trochę skołowani tą lokalizacją słupka ale przynajmniej byliśmy pewni że taki istnieje. W dół schodzimy już trasą Kalwarii Tokarskiej, aż do skrzyżowania nad jeziorkiem gdzie ponownie wbijamy na czarny szlak. Po drodze jeszcze widoki na dolinę i masyw Kotonia. Trasa nie była szczególnie wymagająca poza ostrzejszym podejściem na Golec. Trochę zamieszania z nawigowaniem na szczyty gdzie znajdują się słupki z nazwą, ale zawsze to jakieś urozmaicenie. Cele zaliczone, przemierzając z błądzeniem około 12,5 km. Z postojami i spacerowym tempem zajęło nam 6 godzin. Mieliśmy dużo czasu na przystanki i błądzenie :) Pozdrawiamy i powodzenia na szlakach....
Skomentuj