Dzisiejszy dzień zapowiadał się super pogoda wręcz zachęcała do jazdy na rowerze.Na dworze temperatura trochę na plusie i prószył lekko śnieg,więc długo się nie zastanawiając ugadałem się z kolegą Piotrkiem który mieszka w Mikołowie że spotkamy się w Chudowie przy zamku i dalej pojedziemy razem.Ale zanim dojechałem na ten zamek po drodze napotkały mnie nie małe przeszkody zaczynając od błota pośniegowego na drodze w Siemianowicach po padający deszcz w Chorzowie i w Świętochłowicach który chlapał mi po okularach które niestety muszę nosić choć miejscami ściągałem bo nic nie widziałem no i auta które czasami chlapały.Oczywiście tam gdzie szło to starałem skracać drogę bezdrożami między Kochłowicami a Chalembą przez las ale także zależało mi na czasie więc jak wjechałem w teren automatycznie tempo spadało.A więc gdy już dojechałem do tego Chudowa na zamek miejsca spotkania z kumplem a trochę mi zeszło chyba 1godz 20 min.byłem już tak mokry że stwierdziliśmy ze musimy trochę się ogrzać w knajpce U TEKLI pod zamkiem. Urocze miejsce i obsługa , knajpka z kominkiem który bardzo się przydał aby się osuszyć.No i tak zrobiliśmy rozsiedliśmy się koło kominka zamawiając jeszcze sobie po piwku i tak my siedzieli i rozprawiali jak mijała droga itp.a buty i skarpetki suszyły się przy kominku.Po ogrzaniu się ruszyliśmy w dalszą drogę w stronę Gliwic choć nie bardzo nam się chciało wychodzić z ciepłej karczmy.Z Chudowa droga biegła w stronę Przyszowic która była mniej ruchliwsza choć też mokra więc cza było uważać by znów nie przemoknąć.Dalej doga biegła obok lotniska w Gliwicach w stronę centrum ku zamku Piastowskiego.Stamtąd już krok i jesteśmy na rynku tam zrobiliśmy parę fotek i czekała nas powrotna przeprawa przez centrum Gliwic i tą samą drogą do Chudowa gdzie była nasza baza postojowa tam znów suszenie przy kominku ;-) PIWKO i dalej w drogę ale tym razem nie w stronę Siemianowic tylko do Mikołowa domu kumpla bo tam miała podjechać moja żona na klachy do koleżanki Kasi żony Piotrka.Droga przebiegała z Chudowa przez Paniowy dalej do Śmiłowic a było już coraz ciemniej i robiła się mgła a temperatura zaczynała spadać bo było to słychać pod oponami jak chrupało i robiło się coraz bardziej ślisko.A dalsza droga stawała się coraz trudniejsza przez dolinę Jamny przez las i Kamionkę też przez las pod górę.Do domu kumpla zajechaliśmy to było już ciemno i zimno a my znów przemoczeni.Jak na taką drogę i pogodę przygoda się udała.Trasa dosyć trudna a pokonany dystans to 73 km.
Skomentuj