Koncepcja trasy była taka, żeby zrobić jak najwięcej km po lasach i bocznymi ścieżkami, tak by do minimum ograniczyć drogi asfaltowej i uczęszczane przez samochody.
Trasę przejechałam w lipcu, a że ostatnio dawno nie padało to miejscami było dużo piachu i można było się zakopać ????
Pierwszy odcinek z Powidza do Przybrodzina minął szybko nowozrobiona ścieżka rowerowa. Następnie podkręciłam się po lasach i starałam się jechać jak najbliżej się da jeziora. Pojawiło się kilka ślepych zaułków (to też frajda) więc starałam się szybko wracać na przystępna dla roweru mtb trasę.
Między Przybrodzinem, a Kosewem trzeba być przygotowanym na dużo kurzu zwłaszcza gdy minie Cię auto.
Między Lipnica a Kosewem pod lasem można zjeść pizze (w stylu amerykańskim).
Z Kosewa do Giewartowa jest również nowiutenka ścieżka rowerowa (wygospodarowana z asfaltu) więc szybko się jedzie.
Przejazd przez Giewartowo to najgorszy odcinek całej trasy, bo trzeba jechać albo ruchliwa ulica albo srednim-jakosciowo chodnikiem.
Ostatni odcinek z Kochowa do Powidza to również nowiutenki, ale asfalt. Chociaż moja trasa miała wykluczyć taka nawierzchnie to minęło szybko, a przy okazji bardzo urozmaicony był ten odcinek ze względu na liczne zjazdy i podjazdy oraz widoki pól uprawnych o zachodzie słońca. Ruch samochodowy na tym odcinku był niewielki.
Trochę zakręciłam się na samej końcówce, bo trzeba dobrze skręcić w prawo, żeby wrócić (nie główna ulica) przez plaże i promenadę do centrum Powidza.
Polecam ????
Skomentuj