Flis tratwami po Dunajcu przebiegł sprawnie, więc przed definitywnym pożegnaniem ze Szczawnicą decydujemy się na odwiedzenie wąwozu Homole położonego w sąsiednich Jaworkach. To jedna z największych atrakcji Pienin tłumnie odwiedzana przez turystów. I tym razem niej est inaczej zważywszy na fakt, iż mamy upalne niedzielne popołudnie, a trasa nie jest specjalnie męcząca i długa. W efekcie już u wrót wąwozu porywa nas nurt pieszej grupy emerytów, żwawo podążającej naprzód. Podążamy w górę potoku Kamionka, przecinając go w kilku miejscach z pomocą wygodnych mostków. Dawniej trzeba było przeskakiwać nad wodą po okazałych głazach, których nie brakuje w korycie potoku i na jego obrzeżach. Po bokach towarzyszą nam strome zbocza. U wejścia do wąwozu stanowią je pionowe urwiska wapiennych skał. Potem w ich miejsce pojawia się las. W końcowej części droga wznosi się w górę z wykorzystaniem stalowych pomostów osiągając zieloną przestrzeń Polany Dubantowskiej. Komu nie odpowiada odpoczynek na trawie, ten może skorzystać z drewnianych ław i stołów. Tuż przy wejściu na Polanę znajdują się skalne zwoje Kamiennych Ksiąg, a od wschodu dominuje nad nią wyniosła Czajakowa Skała. Można stąd podążyć dalej w kierunku Wysokiej, czyli najwyższego szczytu Pienin. My jednak nie mamy na tyle czasu, więc po krótkim odpoczynku tą sama drogą wracamy do parkingu w sąsiedztwie wąwozu, gdzie pozostał nasz samochód.
Skomentuj