Na pierwszym planie dzwonnica kryta gontem, za dzwonnicą stary kościół z 1874 roku, przeniesiony z terenu położonego 300 metrów dalej nad strumykiem w stronę Miłaczewa. Z lewej strony wyłania się nowy kościół.
Kilka lat temu była to malownicza gruntowa ścieżka biegnąca na cmentarz, dziś elegancki nowoczesny dywanik. Zaraz mijać będziemy mostek z widocznymi barierkami na strumyku, którego źródła znajdują na Wale Malanowskim się w okolicach wsi Grąbków.
Jesteśmy na mostku (kiedyś to była jedna z dwóch głównych dróg). W tym roku susza i strumyk to malutki, ledwie widoczny ciek wodny. W czasie opadów potrafi nim płynąć naprawdę dużo wody. Pamiętam, że za mojego życia około dwa razy poprzednie mostki po ulewach były zrywane i pozostawały szerokie jamy wyryte przez płynącą wodę.
Z opowieści przodków wiem, że dawniej mostek był wielokrotnie zrywany przez wodę. W końcu w czasie Drugiej Wojny Światowej Niemcy zbudowali widoczny most i zmienili układ dróg.
Za widocznym mostem po lewej stronie znajdowała się poprzednia lokalizacja kościoła, ale ze względu na podmokły teren przeniesiono go wyżej. Wokół kościoła znajdował się cmentarz (w czasie budowy mostu wykopywano kości pogrzebanych tam ludzi).
Obok krzyża można skręcić na parafialny cmentarz usytuowany na skraju Wału Malanowskiego, na wysokiej piaszczystej wydmie.
Z cmentarza można podziwiać piękne widoki, zwłaszcza zimą, gdy drzewa gubią liście.
Widoki w różnych miejscach Wału Malanowskiego są naprawdę niesamowite, jak na Nizinę Wielkopolskę.
Za cmentarzem zjeżdżamy w dół, mijamy dziś ledwie widoczny ciek wodny i jedziemy ponownie w górę. Po prawej stronie była dawniej kolejna wydma - teren byłej żwirowni, a po lewej na skarpie wisi na drzewie mini kapliczka - zawieszony obrazek Maryi.
Zdjęcie wykonano prawie ze szczytu wzniesienia, zwracając się do tyłu, czyli w stronę Malanowa
Prawie niewidoczna z drogi kapliczka na drzewie po lewej stronie drogi na wysokiej skarpie.
Symbole religijne są wyrazem wiary i ufności. Fajnie, że w tak zabieganych czasach ludzie nadal dbają o małe detale.
Przez nas nazywana "Góry Rachowskie". Dawna wydma, gdy byłem mały była widoczna spod mojego domu. Była miejscem pozyskania żwiru i piasku dla miejscowej ludności, wskutek tego jej wysokość zmniejszyła się o ponad 10 metrów. Sam, będąc małym chłopcem wielokrotnie łopatą ładowałem żwir na wóz, a w późniejszych latach na przyczepę.
Za Rachową skręcam w prawo i jadę leśną dróżką. Droga kiedyś wyjeżdżona, obecnie zarastająca, wije się ona miedzy drzewami i po osiągnięciu wzniesienia następuje dość długi zjazd i opuszczamy Wał Malanowski.
Tutaj wspomnienie. To moja ulubiona dróżka, gdy wielokrotnie jeździłem jako dziecko pracować przy sianie na łące obok nieistniejącej szkoły w Porożu Starym. W tych lasach również regularnie zbierałem grzyby. Po prawej stronie widocznej drogi zawsze rosły koźlaki i podgrzybki.
Poroże było wsią niemieckich osadników. Cmentarz w Porożu jest największym i najlepiej zachowanym cmentarzem ewangelickim w gminie Malanów. powstał on w 1772 roku. Przed 1945r. Poroże Stare było zamieszkane w większości przez społeczność ewangelików, oraz nielicznych baptystów i rzymsko-katolików. Ewangeliccy mieszkańcy tej wioski przynależeli do parafii w Prażuchach Starych, założonej w 1808 r. Mieli tutaj swoją szkołę, a baptyści swój Dom Modlitwy.
Ten cmentarz jest najmniej, z wszystkich cmentarzy ewangelickich w tym rejonie zniszczony. Jednak widać upływający czas.
Cmentarz został objęty opieką Lasów Państwowych z Nadleśnictwa Turek. Dzięki Nadleśnictwu właśnie, na tym cmentarzu umieszczono tablice informacyjną o historii tego miejsca. Spisano też na niej wiele nazwisk osób spoczywających na tym cmentarzu.
Obie społeczności, niemiecka i polska żyły zgodnie, ale jednak w odosobnieniu. Niemieccy osadnicy słabo się asymilowali i na ogół nie używali języka polskiego.
Przystaję tu często - takie miejsca są symbolem przemijania i pokazują, że jesteśmy tylko małą cząstką natury.
Dawniej przez wieś biegła piaszczysta droga, dziś wąski wygodny asfalt, ale wieś się wyludnia. Obok pięknych zadbanych domów można spotkać niszczejące domostwa.
Na dowód tego prawie na moich oczach wiatr zrzucił dach na budynku gospodarczym. Górne zdjęcie wykonałem 13 września, a 22 września jadą tą drogą ponownie zrobiłem zdjęcie dolne.
Mijamy Poroże i jesteśmy na początku Celestyn. Krzyż przypomina nam o naszej wierze. Jadąc chętnie staję lub odwracam się i oddaję cześć Stwórcy.
Sosna pospolita w Celestynach jest pomnikiem przyrody. Jej wiek szczuje się w przedziale 200 - 400 lat. Wysokość drzewa wynosi około 15 metrów, a obwód 330 cm.
Celestyny stanowiły niemiecką kolonię powstałą prawdopodobnie w XVIII wieku. Zamieszkiwali ją głównie niemieccy rolnicy (około 20 gospodarstw), gospodarujący na gruntach najsłabszych klas.
W Wielkopolsce w różnych okresach na tereny nieużytków i obszary leśne sprowadzano osadników z Niemiec i dzisiejszej Holandii. W każdej osadzie najczęściej na górce zakładano cmentarz, a obok budowano szkołę,
Kiedyś to była piaszczysta droga, dziś leśnicy tworzą szerokie utwardzone drogi przeciwpożarowe i transportowe.
Ta droga łączy tak zwaną Orlą Górę na głównej drodze Turek - Kalisz z miejscowościami: Brody i Kotwasice.
Zanim powstała droga nr 470 łączącą Turek z Kaliszem (moi przodkowie mówili, że zbudował ją Napoleon), główną drogą przechodzącą przez Malanów był Trakt Stawiszyński - droga biegnąca wzdłuż strumienia w Malanowie obok dawnego kościoła (stąd obecna nazwa - ulica Stawiszyńska).
W średniowieczu Stawiszyn to bardzo ważny gród i tędy wiodła droga ze Stawiszyna przez Malanów do Uniejowa.
Zdjęcie pokazuje drogę w kierunku Malanowa przez Wywoźną Górę i dzisiejszy Feliksów. Dziś nic nie wskazuje, że byłą to ważna droga - czas zmienia wszystko.
Droga w kierunku Stawiszyna przez Kazalię i Mycielin. Niestety trakt ten jest bardzo piaszczysty, zarówno od strony Feliksowa, jak i w kierunku Mycielina (kilka razy jechałem) więc jazda rowerem jest bardzo trudna.
Czas na przystanek i małą zadumę. Piękna leśna polana w małej miejscowości składającej się z luźno porozrzucanych domów zwanej - Brody.
Ten pomnik przyrody jest symbolem gminy Malanów. Obwód drzewa wynosi około 8,4 m, natomiast wiek szacowany jest na ponad 500 lat.
W 1963 roku zaplombowano część murszejących pni i usunięto konary, zwiększając bezpieczeństwo przebywających w pobliżu ludzi. Później podparto jeden z konarów. Stan zdrowia drzewa (jak na wiek) jest zupełnie przyzwoity.
Do Kotwasic na początku XIX wieku zaczęli przybywać koloniści z krajów niemieckich, osadzani na niezagospodarowanych fragmentach dóbr Piętno jako czynszowcy. Pochodzili ze Śląska, ale i zachodniej Wielkopolski. Oczywiście, jak w każedej niemieckiej koloni powstał cmentarz i szkoła, pełniąca również rolę domu modlitwy.
Dziś te dwa duże dęby wskazują dawną bramę wejściową, a za nimi strasznie zarośnięty teren. Cmentarz jest bardzo zaniedbany i trzeba się postarać aby znaleźć ślady dawnych grobów.
Piękna kapliczka na skrzyżowaniu dróg gruntowych. Kolejny czas na chwilę zadumy i modlitwę.
Zaraz będziemy na miejscu, ale najtrudniejsze odcinki przed nami, ale zarazem bardzo urokliwe.
Droga przed Strugą jest piaszczysta i ciężko jest jechać. Trzeba w pokorze zsiąść i rower prowadzić. Ja jestem raczej wędrowcem pieszym, który czasami z wygody używa roweru, więc piaski mi niestraszne i spokojnie pcham rower.
Dojeżdżamy do małego cieku wodnego, który swój początek ma po lewej stronie zdjęcia, na stokach Wału Malanowskiego jeden kilometr od tego miejsca. Miejscowi nazywali ten strumyk Struga, a dawniej mówiono o tutejszych mieszkańcach - mieszkają na Strugach.
Wał Malanowski stanowi granicę zlewisk Warty i Prosny. Mijane dziś na wycieczce strumyki zasilają Żabiankę, a ta Swędrnię, która w Kaliszu wpływa do Prosny.
Wyjechaliśmy z lasu. Jeszcze spoglądamy do tyłu. Po lewej stronie jeden z nadal zamieszkałych domów na dawnych Strugach - dziś administracyjnie to Feliksów.
I znów osobiste wspomnienie. Jeszcze po wojnie przez Strugi biegła wydeptana, wygodna ścieżka, którą między innymi moja mama, mieszkanka Feliksowa, regularnie chodziła w odwiedziny do koleżanek. Kilka lat temu próbowałem znaleźć te ścieżki, ale bez skutku. Znów czas nieodwracalnie zmienia nasze otoczenie.
Teraz ze Strug musimy wjechać na Wał Malanowski. Jesteśmy na pierwszej górce, teraz trochę w dół i znów w górę. Już w oddali widać zabudowania dawnego wiatraka.
Jesteśmy przed wiatrakiem. patrzymy do tyłu i widzimy opadające łagodne zbocza Wału Malanowskiego. Poprzednie zdjęcie wykonane zostało ze wzniesienia obok widocznego lasku, które przesłania nam dalszą perspektywę.
Moje zdjęcia niestety nie oddają piękna tego odcinka, to trzeba samemu zobaczyć!
I pomyśleć, że odkryłem to miejsce półtora roku temu, gdy szukałem dobrej trasy na Ekstremalną Drogę Krzyżową. Nawet wokół siebie ciągle można znaleźć coś pięknego i niezwykłego!
Nieczynny młyn powstały z rozbudowanego wiatraku (środkowy wyższy dach), znajdującego się na wzniesieniu, na skraju Wału Malanowskiego.
Skomentuj