Na trasie do Ustki
Po wczorajszych blisko 140 km dzisiejsza trasa, ze swoimi 107 km wydaje się całkiem lajtowa. Zwłaszcza, że faktycznie trafia nam się rowerowa pogoda. Jest ciepło (ale nie gorąco), wiatr wieje jakby w plecy. Mkniemy więc z Gąsek do Darłowa, po drodze zaliczając stolicę żenady turystycznej, czyli Mielno. Takiego nagromadzenia nieżyczliwych ludzi, zapachu smażonych frytek, wszędobylskiego, wyjącego w niebogłosy diskopolo, mało gdzie można znaleźć. Znikamy stamtąd bez żalu, planując zatrzymać się na posiłek w Darłowie, gdzie przy zamku są całkiem przyjazne i ciche (!) restauracje.
Latarnia w Darłowie (u dołu), latarnia w Jarosławcu (u góry).
Nadzieja nasza zostaje wynagrodzona. Niespieszny posiłek (Jędrzej w tym czasie zwiedza zamek), kawa, leniwie płynący czas i przede wszystkim święty spokój… każdy, kto nie lubi tłumów i hałasu z pewnością to doceni. Jedziemy, wzdłuż wałów do Jarosławca. Obowiązkowa fotka pod latarnią, zwiedzanie i ani się spostrzegliśmy, gdy wjeżdżamy do Ustki.
Pobierz trasę w aplikacji
Wpisz kod w wyszukiwarce
Skomentuj