Pażdziernikowa niedziela,wskakuje na rowerek i jadę na spotkanie z Anią.Zapowiada się piękny dzień,słonko i błękit na niebie ale ranek rześki tylko 5 stopni,dlatego na rozgrzewkę dosyć szybko zasuwamy i przez Rudę Śląską,Zabrze Biskupice i Mikulczyce sprawnie opuszczamy aglomeracje,docierając do pierwszej perełki,drewnianego kościółka i pałacyku w podgliwickiej Szałszy.Niestety pałac można oglądać tylko zza ogrodzenia-teren prywatny.Następny postój robimy w Kamieńcu gdzie oglądamy kolejny pałac i kamienną budowle zwaną Mysią Wieżą.Parę kilometrów dalej ładny kościółek drewniany we wsi Księży Las.Kierujemy się na Wielowieś a za nią na Czarków.Wiatr w plecy wiec jedzie się rewelacyjnie .Tu zaczynają się rozległe lasy Lublinieckie którymi docieramy najpierw do ośrodka wczasowego Posmyk leżącego nad stawem o tej samej nazwie a następnie do samego Lublińca.Znajdujemy dworzec i kupujemy bilety na popołudniowy pociąg.Mamy jeszcze kilka godzin więc jedziemy zobaczyć drewniany kościółek św.Anny w centrum a potem udajemy się do Kochcic.Tu kolejny dziś pałac i piękny park.Odpoczywamy ,zjadamy słodkości,kanapki itp.i tak mija godzinka.Wracamy do Lublińca,piwko w knajpce i władowujemy się do pociągu-wracamy do domu.
Skomentuj