Długa i męcząca wycieczka z dość sporym przewyższeniem. Technicznych trudności jednak mało. Trochę w kopule szczytowej Giewontu a także w Kobylarzowym Żlebie przy podejściu na Małołączniak. Śniegu już niewiele. Raki zakładałem tylko w Kobylarzu. Jest tam dość stromo a śniegu nie dało się ominąć. Na pozostałych odcinkach były co prawda krótkie fragmenty zaśnieżone ale śnieg niezmrożony a trasa w miarę płaska więc można było iść w samych butach. Auto na parkingu przy wylocie Doliny Małej Łąki. Trasa wiodła najpierw właśnie tą doliną a dalej przez Przysłop Miętusi na Małołączniak. Z Małołączniaka wzdłuż granicy na Kopę Kondracką na której skręciliśmy w kierunku Giewontu. Po zaliczeniu Giewontu na którym o tej porze roku nie ma jeszcze kolejek wróciliśmy na Kondracką Przełęcz Wyżnią z której wracaliśmy do Zakopanego przez Przełęcz w Grzybowcu i Doliną Strążyską. W Zakopanem było drugie auto żeby ułatwić komunikację. Pogoda w sumie ładna. Widoki jednak trochę ograniczały chmury które były na poziomie około 2200 metrów więc szczyty Tatr Wysokich były niewidoczne. Jedynie na chwilę wyłoniła się Świnica.
Skomentuj