Wyruszam rano rowerem w kierunku Bielic a potem schroniska Paprsek. Na łączniku pomiędzy Wielkim Szengenem a granicą państwa w wąskim przesmyku „zatrzymuje” mnie koparka . Przypuszczam ,że ten wąski przesmyk stanie się oficjalnym przejściem .
Z trudem nad koparka udaje mi się przedrzeć przez las , potem już szybka jazda w kierunku Ramzovej. Tutaj krotki postój i ruszam dalej w kierunku Obri Skał. Od początku jazdy mam dziwne wrażenie ,że w tylnym kole jest zbyt mało powietrza .
W celu napompowania koła zatrzymuję się na chwilę pod Obri Skałami a potem ruszam dalej w stronę Adolfovic. Trasa głównie asfaltowa pomiędzy drzewami . W jednym miejscu zaskakuje mnie ostry szutrowy podjazd , który odpuszcza po jakimś kilometrze .
Szybko docieram do Adolfovic / okolice byłego kina/ . Mam nadzieję ,że znajdę tu kompresor i uporam się z tylnym kołem. Tutaj jednak udaje mi się nabyć Kofolę z guaraną i dalej cyklotrasą ruszam w stronę Seraka . Z informacji na szlakowskazie wynika ,że do „celu” pozostało 10 km. Widok kopuły Seraka trochę onieśmiela , więc z radością przyjmuje fakt ,że wjeżdżam do lasu i tak chyba przez 8 km podążam ciągle pod górę . Droga jest cały czas asfaltowa i pomimo dość dużego nachylenia jedzie się dość przyzwoicie. Dopiero za Bystrym Potokiem droga robi się szutrowa i kamienista i wreszcie pojawiają się przepiękne widoki na Wysoki Jesenik .
Docieram do Schroniska na Seraku. Przejrzystość powietrza jest dość dobra więc można nacieszyć się pięknymi widokami.
W schronisku zatrzymuje się na mały posiłek i kawę . Wnętrze tego obiektu jest gruntownie odnowione i przypomina raczej przyzwoitą restaurację.
Posiliwszy się ruszam dalej. Po ujechaniu 100 m stwierdzam ,że „kapeć „ w tylnym kole stał się faktem. Zdejmuję koło i zaczynam pompować dętkę aby stwierdzić gdzie jest dziura i ją zakleić. Stwierdzam ,że moja pompka przestała działać i zrobił się w związku z tym mały problem.
Udaje mi się zatrzymać jakiś samochód z miejscowych służb , ale okazuje się ,że „pomniczki” nie mają . Proponują mi za to zwiezienie do jakiejś miejscowości.
Postanawiam jeszcze poeksperymentować i po pewnym czasie udaje mi się trochę „nabić „ powietrza. Ruszam więc dalej w stronę Ramzowej.
Pierwsze 2 kilometry to skalista druga , która wg mnie nie nadaje się zupełnie do jazdy. Za tzw. „końską vychlidką „ wsiadam na rower i ruszam w dół w stronę Brannej . Tutaj znowu podpompowuję oponę i jadę w stronę Starego Mesta . Mam nadzieję ,że tam znajdę jakiś kompresor. Niestety stacja CPN jest zamknięta .
Dopiero na końcu miejscowości znajduję warsztat samochodowy gdzie „dobijam „ powietrze . Stwierdzam także ,że hamulce w tylnym kole kontrują mi koło , poprawiam ten defekt i ruszam ostro i teraz już bez wysiłku do domu.
Skomentuj