Pierwszy wypad tego sezonu w śniegu chcieliśmy zacząć na którymś z wierzchołków Żelaznych Wrót, a może na samej przełęczy.
Start z parkingu obok Elektriczki, a potem asfalt do schroniska. Tam chwila na posiłek i dalszą drogę już poza szlakiem w głąb Doliny Złomisk. Początek ścieżki w lodzie, ale w górę idzie się stabilnie. Po jakimś czasie lód ustępuje i idziemy po lekko zaśnieżonej ścieżce. Pierwszy próg minięty i dalej kierujemy się na kolejny za, którym pojawia się Lodowy Staw. Pierwszy raz tam byłem i urzekło mnie to miejsce. Nad stawę górują potężne ściany okolicznych szczytów. Dalej idzie na kolejny próg za Kozią Straż. Tam postanowiliśmy, że idziemy na Wschodni Wierzchołek Żelaznych Wrót. Wbijamy się w żleb, a w nim śnieg jest fatalny. Zapadanie się minimum po kolana. Brak związania powoduję chodzenie praktycznie po kamieniach. Takie warunki spowalniają wyjście i po dotarciu na Rumiską Przełęcz stwierdzamy że wyjście na szczyt zajmie za dużo czasu (związanie się liną, asekuracja). Dodatkowo jest późno i niemiłosiernie wieje. Zatem schodzimy w dół. Widoki są niesamowite. Zejście idzie dużo szybciej. Staw postanawiamy obejść z drugiej strony, co okazuje się dużo łatwiejsze niż na podejściu chodzenie po lekko ośnieżonych skałach. Nad stawem piękny zachód słońca i pozostaje zejście do schroniska i dalej po zmroku do samochodu.
Skomentuj