Po śniadaniu, rano z dziećmi udaliśmy się do Wielkiej Wsi celem wyjścia na Panieńską Górę. Zostawiliśmy samochód na parkingu przy całodobowym sklepie, gdzie zaczyna się ślad GPS. Po przejściu kilkunastu metrów skręciliśmy w prawo i natrafiliśmy na pierwsze oznakowania szlaku niebieskiego. Kierując się nimi natrafiliśmy na początki lasu. Dzieci wypatrzyły wolo biegające kurki, nieco przystanęliśmy, następnie udaliśmy się dalej. Tabliczka informacyjna "Do krzyża Jubileuszowego, szlak niebieski 20 min" przybliżała nam szacunkowy czas dojścia. Minęliśmy pierwszą stację drogi krzyżowej, podejście zaczęło się robić nieco ostrzejsze - oczywiście cała droga jest stosunkowo prosta, różnica podejść to 120 m. Dzieci najwyraźniej już zniechęcone chciały wracać do domu :( Wycieczka nasza jednak nadal była kontynuowana :) Przechodząc przez kolejne stacje doszliśmy do połączenia szlaków (niebieskiego i czarnego). Miejsce to stanowi początek rezerwatu Panieńska Góra.
Nieco opis o samym rezerwacie:
Jest to rezerwat florystyczny znajdujący się w jednym z najciekawszych w Polsce geobotanicznie regionów. Teren objęty ochroną to głównie wschodnie i północne zbocze góry Panieńska Góra. Celem rezerwatu jest ochrona występujących tutaj i rzadkich w Polsce gatunków storczyków – storczyka bladego i storczyka purpurowego; występują w nim również turzyca Michela, miodunka miękkowłosa, przetacznik pagórkowy (przetacznik - Veronica L. – Nazwa rodzaju pochodzi od znanej z Ewangelii św. Weroniki.
Kilka zdjęć pamiątkowych i udaliśmy się dalej - już niedaleko. Dzieci coraz bardziej nudziły, ale w końcu udało się nam dotrzeć do krzyża. Na górze już stan znudzenia się im poprawił. Chwilkę czasu tutaj spędziliśmy, następnie udaliśmy się w drogę powrotną. W drodze powrotnej - jak widać na załączonym śladzie - szukaliśmy ruin zamku Trzewlin. Niestety, są one kilkanaście metrów od krzyża - czego niestety nie wiedzieliśmy. Zresztą, słowo ruiny nie do końca oddaje to, co z zamku zostało, bowiem w rzeczywistości pozostałości to ok 4 m2 muru obronnego - więc ciężko go jest zauważyć. W każdym razie szukaliśmy w zupełnie innym miejscu. Drogą powrotną w dół, na parking do samochodu. W sklepie obowiązkowe cukierki.
Taka uwaga dla wybierających się: my podczas marszu napotkaliśmy ogromną liczbę muszek, od których trzeba było się odganiać. Warto mieć ze sobą coś na muszki, komary, ponieważ "atakują" zaciekle.
Pobierz trasę w aplikacji
Wpisz kod w wyszukiwarce
Skomentuj