Niedziela 23 września 2018 roku, okazała się być pierwszym dniem kalendarzowej jesieni... Jak się okazało, także pogoda się do tego dostosowała, bo dosłownie z dnia na dzień odeszły upały i zrobiło się chłodniej.
Na początku naszej trasy, o godz. 12.30 pod kościołem parafialnym w Ligocie-Miliardowicach, spotkało się aż 90 rowerzystów, którzy musieli trochę poczekać na księdza proboszcza Zygmunta, aby i On mógł z nami pojechać !!!Trasa wiodła z Ligoty, w stronę wału Jeziora Goczałkowickiego w Zabrzegu, gdzie czekała na nas kolejna grupka rowerzystów i już w pełnym peletonie ruszyliśmy do Goczałkowic i Łąki, gdzie przejechaliśmy brzegiem jeziora, potem polnymi drogami nad... drugie jezioro o nazwie Łąka niedaleko Pszczyny.
Tam był krótki postój, by potem ruszyć w stronę Brzeźc i Studzionki. Trasa wiedzie ładnymi terenami wśród pól i niewielkich lasów z malowniczym widokiem na Beskidy i oba jeziora: Goczałkowickie i Łąka.
Taka trasa jest fragmentem trasy rowerowej R4 z Pszczyny na Strumień, gdzie potem dojechaliśmy.Moja trasa to 76 km, ponieważ po pieczeniu kiełbasy pojechałem jeszcze w stronę Rudzicy, Roztropic, Landeka i do domu.Na trasie panowała w miarę stabilna pogoda, czyli było pochmurno (spadło kilka kropel na postoju w Łące). Temperatura oscylowała w granicach 17 stopni. Rowerzystom dość mocno dawały się we znaki wzmagające się silne porywy wiatru, a meteorolodzy ostrzegali, że prędkość wiatru będzie osiągać nawet 100 km/h dlatego wszyscy zasłużyli na miano twardzieli...
ZDJĘCIA Z WYJAZDU:
https://photos.google.com/album/AF1QipPY1XkEqwlWWVNzMRnvtv2WkUbK7vS9bAR5Bfc-?hl=pl
Skomentuj