Na drugi dzień w Alpach zaplanowaliśmy Castor i Pollux, jednak informacje o 30 metrach lodu pod szczytem zmusiło nas do zrezygnowania z tego pierwszego. Start z tego samego schroniska. Na początek dotarliśmy do przełęczy, skąd teoretycznie mieliśmy podchodzić na Pollux. Jednak kolega pomylił drogi i musieliśmy okrążyć szczyt i dojść do właściwej drogi. Na jej początku ściągamy raki i odkładamy czekan do plecaka, gdyż grzbiet jest zupełnie suchy. Po jakimś czasie pojawiają się łańcuchy, a na nich korek ze względu na dużą ilość ludzi. Za tą atrakcją pojawia się wierzchołek Polluxa pokryty śniegiem. Zatem ponownie zakładamy raki i ciśniemy na górę. Na nasze szczęście w momencie szczytowania jesteśmy sami. Kilka obowiązkowych fotek i czas na zejście tą samą drogą.