Bardzo krótka historia bardzo długiego i bardzo dobrego dnia .
20 czerwca to bardzo długi dzień .Trwa 16 godzin i 22 minuty . Tyle jest od wschodu do zachodu słońca . Jednak , żeby wyjść o wschodzie , trzeba było wstać przed wschodem . Trzeba przecież coś zjeść , spakować rzeczy do plecaków i zrobić zdjęcie . A potem ruszyć . Oczywiście na wschód - w stronę słońca , którego nie było widać , bo zasłaniały go gęste , deszczowe chmury . Prognozy mówiły , ze tak będzie przez cały dzień. Prognozy zapowiadały opady i grzmoty . Ale tym razem prognozy się myliły i to całkowicie . Pierwsze promienie słońca przywitały nas na Magurze Wątkowskiej . Z początku było zimno . Ledwie 6 stopni . Na pierwszym dłuższym postoju , przy kaplicy pod Trzema Kopcami , bardzo pomogła nam gorąca herbata . Potem ruszyliśmy w kierunku Świątkowej . Z każdą godziną robiło się coraz cieplej. Na rozstaju szlaków czerwonego i żółtego z przyjemnością zalegliśmy na rozgrzanym asfalcie starej leśnej drogi . Kilkanaście minut po południu doszliśmy do baru Graconiów w Świątkowej . Zimne piwo , obiad i drzemka na trawie - proste i w pełni zasłużone przyjemności po 7,5 godzinach wędrówki . Następnym celem był Wołowiec . Po drodze nieprzewidziany postój z powodu zgubionego polara , spowodował konieczność modyfikacji całego planu . Z zaplanowanej trasy wypadła Nieznajowa . Przy starej drodze nad Wołowcem , soczyste i pachnące poziomki , skutecznie spowolniły marsz . Po krótkim przystanku pod cerkwią , weszliśmy na żółty szlak do Banicy . Ostatni , dłuższy postój zrobiliśmy na niebieskim szlaku , przy wejściu na leśną drogę do Bartnego. Potem jeszcze tylko szybki skok w bok do kamieniołomu na zboczach Magurycza . 20 minut po godzinie 20 siedzieliśmy na ławeczce nad doliną Bartnego i podziwialiśmy złoty zachód słońca . Mijała 16 godzina naszego marszu . Kończył się najdłuższy dzień w roku . To był bardzo dobry dzień mojego życia .
Opis trasy słowem spisany przez Andrzeja z Bacówki w Bartnem :)
Pobierz trasę w aplikacji
Wpisz kod w wyszukiwarce
Skomentuj