Podstawą trasy miały być szlaki turystyczne z Gliwic na Zabrze-Rokitnicę i dalej z Bytomia-Miechowic na Dolomity pod Tarnowskimi Górami. W Miechowicach odbiłam na osiedle by zobaczyć ruiny pałacu miechowickiego. A w okolicach Suchej Góry spotkałam rowerzystkę, która zna te tereny jak własną kieszeń i poprowadziła mnie na Dolomity trasą nieco inną niż prowadzi szlak turystyczny, za to miał mieć lżejsze zjazdy i podjazdy niż trasa "oficjalna". Dziewczyna okazała się być podobnym do mnie rowerowym włóczykijem i przemiłą towarzyszką drogi, tak więc w rezultacie jechałyśmy razem kawał trasy do zjazdu z DK78 na Stolarzowice. Chciałam jeszcze kontynuować szlakiem turystycznym, ale to by znacznie wydłużyło drogę powrotną. A żar lał się z nieba jak szalony więc lepiej było ciąć najbliższą drogą :). Tak więc trzeba było się przeprosić z DK78, acz asfalt był tak nagrzany, że aż parowało. Bardzo udana wyprawa, między Zabrzem-Miechowicami świetna dłuuuga ścieżka rowerowa, w miechowickich lasach kolejna ścieżka rowerowa poprowadzona przez lasy, świetnie oznaczona plus tablice z mapkami tras rowerowych. Przekonałam się też, że w podróży można spotkać naprawdę ciekawe osoby, pokrewne duszyczki z zaszczepionym szwendactwem rowerowym :). Trasę oznaczam jako trudną ze względu na kilometraż połączony z konkretnymi podjazdami, zwłaszcza w rejonach Tarnowskich Gór.
Skomentuj