Z Eidfjordu ruszyliśmy dalej na północ, mieliśmy czas. Na przeprawie promowej Hardangerbrua na mapie widnieje most. W 2007 roku go nie było i płynęliśmy promem. Dużą część trasy pokonywaliśmy po raz drugi. Patrząc na to z perspektywy czasu, trochę szkoda, ale wtedy liczył się czas i to, żeby dotrzeć jeszcze tego samego dnia na lodowiec. Tak, bo kierowaliśmy się na Jostedalsbreen - największy lodowiec Europy. Żeby nie było nudno, zrezygnowaliśmy z przejazdu największym wtedy (i chyba nadal) śródlądowym tunelem w Europie (ok. 24 km) na rzecz przejazdu Snowwegen, czyli trudną trasą przez góry. Ale było warto. Zobaczyć Aurlandsfjord ze Stegastein to jedno z najcudowniejszych przeżyć wizualnych w życiu. Tego dnia również spaliśmy na dziko, tym razem wybraliśmy bardzo ustronne miejsce nad samą wodą.