Powroty zawsze są ciężkie. Człowiek chciałby jeszcze poużywać, ale czas jest nieubłagany i nie pozwala. Jadę do domu pełny niesamowitych wrażeń i bogatszy o nowe doświadczenia związane z jazdą motocyklem po górach.
Ech nasza Polska jest piękna.
Wyruszam rano i po paru kilometrach góry zaczynają płakać na moje powroty. Ubieram ciuchy przeciwdeszczowe na jakimś przystanku PKS. Po chwili zaczyna lać, że ledwie co widać. Szczęście, że ciuchy "trzymają". I tak w deszczu i chłodzie mijam Wrocław wiecznie zakorkowany i wyjeżdżam na " 8" w kierunku na Warszawę. Przestaje padać, dopiero jak wyjeżdżam na autostradę A2. I tak powoli, ale do przodu docieram do Pruszkowa. Nawet sprawnie mi ta podróż minęła.
Szkoda, że to koniec wyprawy.
Polecam poczytać i pooglądać moje zapiski z wypadu w Polskie Góry.
Pobierz trasę w aplikacji
Wpisz kod w wyszukiwarce
Skomentuj