W tym wypadku cokolwiek dalej, było jednak trochę dalej.
Ruszyłem jak zwykle z parkingu w Bielicach. Już na początku trasy jakieś 30 osób na nartach, a wśród nich zaprzyjaźniony właściciel małej firmy turystycznej.
Mijam tą grupę i przedzierając się przez „wykopy” , które „przygotowali” pracownicy leśni, docieram do przejezdnej drogi. Dziś ratrak tu nie jeździł, ale dwa ślady są założone i można spokojnie poruszać się w górę. Dziś śnieg miękki, lepiący się do nart.
Po jakiś 4 kilometrach spotykam dwie dziewczyny. Ubrane w grube narciarskie kombinezony. Przyjechały z Pomorza pojeździć na zjazdówkach. Na biegówkach pierwszy raz, mokre ale szczęśliwe. Chwila rozmowy i ruszam dalej w stronę Travnej Hory, a potem Smrka. Tym razem chcę osiągnąć szczyt. Od Smrka Hranicnik w stronę góry prowadzi tylko jeden narciarski ślad. Wchodzę w ten miękki śnieg i już sam podążam w stronę Smrka. Im wyżej tym jakby mniej mgły i piękniejsza sceneria.
Zauroczony tym przedziwnym spektaklem osiągam szczyt, który oznaczony jest metalowym słupkiem z przyklejoną karteczką z napisem SMRK.
Teraz powinienem zawrócić. Ale jest tak bajecznie i przecież ktoś tędy przeszedł, więc i ja dojdę zaraz do jakiejś ratrakowanej trasy.
Ciąłem więc w dół, robiąc co chwilę zdjęcia, ostro zjeżdżając w dół lub na większych zjazdach brnąc w śniegu, niosąc biegówki.
Widoki piękne, dziewicza przyroda, cisza. Mój GPS pokazuje, że jestem „gdzieś”. Najbliższa miejscowość to Ramzova. Czyżby ten ktoś przybiegł tu z Ramzovej?
Trochę cierpnie mi skóra na plecach, wiem, że oddaliłem się zbyt daleko od Papryska nie byłem przygotowany na taką wyprawę i wyjechałem zbyt późno.
W końcu docieram do jakiegoś wyciągu narciarskiego, wreszcie będzie można się kogoś zapytać o drogę. Ale tuż przy wyciągu znajduje dwie tabliczki – w dół Ramzova w górę Paprysek . I tu biegnie ratrakowana trasa. Jestem więc prawdopodobnie na Jesenickiej Magistrali. Mimo zmęczenia ochoczo wpadam w „ślady” i radośnie biegnę w stronę Chaty.
Tak docieram do Cernego Potoku. Tutaj chwila przerwy na herbatę, kanapkę i słodkiego batonika. Chwila jest piękna, tym bardziej, że do Smrka Hranicniika tylko 1.5 kilometra, a potem to już górki.
Ruszam więc. Te półtora kilometra to podejście jodełką. Jeszcze za dnia docieram do Rozdroża pod Travną Horą . Tutaj zakładam dodatkową kurtkę, zmieniam czapkę na suchą i… puszczam się w dół w kierunku Bielic.
Do parkingu docieram, jak robi się lekko szaro..., ale było super.
Pobierz trasę w aplikacji
Wpisz kod w wyszukiwarce
Skomentuj