Wydawalo sie ze nadeszly cieplejsze dni, wiec tym razem postanowilem zabrac na mala wycieczke w gory oproczsyna rowniez moja dwu letnia coreczke. Zaopatrzeni w plecaczki z suchym prowiantem od mamy wyruszylismy z tzw Bazy Namiotowej w Regietowie u podnuza Rotundy. Poczatkowo obydwoje dzielnie maszerowali choc malutka na nieco bardziej stomym odcinku wymagala pomocnej dloni taty.
Gdzies w polowie trasy wiodacej do gory , gdy humory byly jeszcze dobre zrobilismy maly postoj na piciaka i male co nieco. Pod koniec podejsciai na szczycie bylo jeszcze troche sniegu i po krotkiej eufori zaczely sie placze z powodu kilku upadkow na sniegu i zimnych raczek. Mimo wszystko z mala juz na rekach udalo mi si przekonac synka , ze to szczytu nie brakowalo juz wiele i udalo nam sie dotrzec do cmentarza na gorze. Znow na gorze kilka upadkow , znow zimeraczki i stopy tak wiec szybka ewakulacja na dol przy ktorej syn stwierdzil ze juz nie chce chodzic na wycieczki w gory. Z mala na rece, ktora teraz sobie smacznie spala, druga reka prowadzilem syna co by sie znow nie przewrocil i nie zaczely sie lamenty od nowa. Udalo nam sie dotrzec na dol. Tam pod zadaszeniem oslonieci od wiatru zjadalismy resztki prowiantu przed powrotem do domu.
Pobierz trasę w aplikacji
Wpisz kod w wyszukiwarce
Skomentuj