No cóż, miał być szybki przejazd wokół "Bytynia". W połowie drogi zerwałem łańcuch i dalszą część trasy pokonywałem na hulajnodze i pieszo. Nie zmienia to faktu że wypad się udał. I to nawet bardzo, zgubiłem się w części zalesionej, gdzie normalnie przejeżdżałem na pamięć. Do tego słaba bateria w telefonie nie pozwalała na częste sprawdzanie pozycji (i tak ostatecznie "padła" w Nakielnie i tam ślad się urywa). Z drugiej strony czyli od Drzewoszewa dotarła do mnie odsiecz ze ściągaczem do łańcucha. Niestety zabiegi skuwania uszkodzonego w kilku miejscach łańcucha na nic się zdały. I dalsza część "przejazdu" przypominała bardziej zawody w jeździe na hulajnodze. Jeśli ktoś ma ochotę na przejazd w naprawdę atrakcyjnych terenach i chce przejechać miejscami w dość trudnych warunkach polecam. Przy odrobinie szczęścia na odcinku Próchnowo - Piecnik istnieje możliwość spotkania oko w oko z wolno żyjącym stadem żubrów! Na pewno się nie zawiedziesz.