W tak pięknym dniu postanowiliśmy dokończyć żółty szlak. Zaczęliśmy go w tym samym miejscu co poprzednim razem czyli na skrzyżowaniu z drogą wojewódzką 180. Początki miłe i dość łatwe, ale jak to mówią im dalej w las tym więcej drzew. Do Gładyszewa dotarliśmy gładko bez większego zmęczenia(mimo zabójczej górki w Kotuniu), dalej zrobiło się ciężej. Po skręceniu w las droga okazała się być wysypana dość grubym kamieniem, co powodowało spore drgania mimo amortyzowanych rowerów. Po przejechaniu krajowej 10 dotarliśmy do rezerwatu Kuźnik i ten okazał się w połowie nieprzejezdny z powodu powalonych drzew. najbardziej zaskoczył nas koniec wyprawy, bo okazało się, że na parkingu przy krajówce jest dumnie obwieszczony koniec szlaku żółtego i to pieszego mimo, że wszystkie opisy mówią o końcu na ulicy Wałeckiej. Gdy jednak dojechaliśmy do ulicy Wałeckiej znaleźliśmy ów drogowskaz z żółtym szlakiem. Warto by było, żeby zarządca szlaku zrobił ponowną inwentaryzację i ewentualnie oczyścił trochę szlak z powywracanych drzew. Ogólnie dzień uważamy za bardzo udany. Polecamy.
P.S. Po dokładnej analizie trasy szlaku rowerowego żółtego okazało się, że w Rezerwacie Kuźnik pomyliliśmy trasę :-) Może nie doszłoby do tego, gdyby skrzyżowanie żółtych szlaków(pieszego i rowerowego) było dokładniej oznakowane.
Pobierz trasę w aplikacji
Wpisz kod w wyszukiwarce
Skomentuj