Startujemy w Sośnicowicach. Lecz zanim ruszyliśmy - burza z ulewą, którą przeczekujemy pod zadaszeniem sklepu. Kierujemy się na północ i pełnymi błota, polnymi oraz leśnymi drogami - dojeżdżamy do pomnika postawionego w miejscu nagłej śmierci Juliusza Rogera, która miała miejsce podczas polowania z księciem raciborskim. Roger (1819-1865) to znany i szanowany w okolicy lekarz, przyrodnik, etnolog i działacz społeczny. Stąd dalej na północ przez las. Gdy dojeżdżamy do Kleszczowa i przekraczany autostradę A4 - wiemy już, że znowu będzie lało. Zdążyliśmy jeszcze do następnej wsi: Traciszowa i lunęło. Na szczęście udało się i tym razem - deszcz przeczekaliśmy na budowie jakiegoś domu. Po poprawie dojeżdżamy do Kanału Gliwickiego i jego brzegiem kierujemy się w stron Jeziora Pławniowickiego. Docieramy do plaży, nad jego brzegiem i kierując się w stronę pałacu, napotykamy rybną restaurację. Warto było - pyszna zupa rybna oraz grzanki z masłem czosnkowym (only 6 zł), wszystkim poprawiają humory. W końcu jesteśmy u celu: dotarliśmy do XIX- wiecznego pałacu w Pławniowicach, który oglądamy ze wszystkich stron. Odtąd wracamy przez las (błoto!) do Rudna, skąd już do końca asfaltem. Widząc nadciągający armageddon - spieszymy się, lecz kolejna burza dobiera się do nas w Rachowicach. Tym razem tyłki ratuje przystanek autobusowy. gdy Ustało - ruszamy dalej. Wszystko byłoby piękne, gdyby nie czwarta ulewa, która dopada nas chwilę potem. Niestety, tym razem nie ma się gdzie schować. Jedziemy więc dalej w bryzgach wody i gdy docieramy do zaparkowanego samochodu - nie ma na nas już suchej nitki. Szybko się pakujemy i do domu.
Skomentuj