Cel był w zasadzie jasno określony , Sowia Góra albo Biskupia Kopia , tu i tu jest wieża widokowa , tu i tu trzeba się troszkę pomęczyć aby wjechać rowerem na szczyt.
W końcu wybór padł na Biskupią Kopę , byłem tam ostatnio dwa lata temu , trasa jest malownicza a szczyt godny ponownego zdobycia.
Trasa wiedzie przez Przełęcz Starogierałtowską , na której dziś oprócz stojących jeszcze rzeźb spotkałem dwoje młodych czechów , którzy noc spędzili na granicy w maleńkim namiocie.
Dalej droga wiedzie w kierunku miejscowości Żulova i Cerna Voda , gdzie już od rana „kłębią „ się tłumy rowerzystów a i pewnie mieści się tu jeden z najwcześniej otwieranych w niedzielę sklepów rowerowych.
Droga do Mikulovic biegnie asfaltem. W tej miejscowości na głównym skrzyżowaniu ze światłami wybieram kierunek „na wprost” . W lewo droga wiedzie do Głuchołaz , a na wprost do Zlatych Hor.
Po około 7 kilometrach docieram do skrzyżowania . W prawo droga do Jesenika przez Rejviz . Miejscowość jest punktem wypadowym do wycieczek pieszych, rowerowych oraz dla narciarzy biegowych dla całego obszaru Jesionków, w tym masywów Keprnika i Seraka.
W obrębie miejscowości położone jest Wielkie Jeziorko Mchowe, usytuowane pośrodku bagien. Aby nie niszczyć rzadkiej, endemicznej roślinności, doprowadzono do niego drogę zbudowaną z desek osadzonych na palach.
W lewo droga prowadzi do Zlanych Hor a obok znajduje się darmowy parking dla aut osobowych z którego można dojść lub dojechać rowerem do młynów rudy złota.
Jest to średniowieczny skansen górniczy z funkcyjnymi eksponatami, które przypominają okres największego rozkwitu miasta Zlaté Hory połączonego z wydobyciem złota. Górska dolina z kołami wodnymi zbudowanymi prostopadle do zbocza góry tworzy czarujący zakątek stwarzający wrażenie, iż tu zatrzymał się czas.
Zatrzymuję się na chwilę , robie parę fotek.. Niedaleko znajduje się mała restauracja , gdzie sądząc z ilości odwiedzających je osób można nieźle zjeść.
Dalej udaję się do miejscowości Zlate Hory. Podziwiam odnawiane kamieniczki i piękniejący rynek. W oddali widać wieżę Kopy Biskupiej , gdzie musze się jeszcze dziś dostać. Szukam jakiejś trasy rowerowej , ale na próżno. Jadę więc znaną mi drogą asfaltową prowadzącą za miasto. Cały czas po lewej stronie mam wieżę. W końcu droga dochodzi do parkingu , na którym znajduje się wiele samochodów , wiele osób w tym miejscu rozpoczyna swoja wędrówkę na szczyt. Jest to chyba najkrótsze dojście na górę. Około 3 km do wieży.
Droga jest męcząca dla pieszych . Rowerem trudno wjechać na sam szczyt.
Na szczycie mieści się wieża widokowa zbudowana z kamienia w 1898 r. z okazji 50 - lecia panowania cesarza Fraciszka Józefa I. Jest wysoka 18 m i najstarsza w Jesionikach. Stoi w miejscu drewnianej wieży widokowej z roku 1890, w której była umieszczona w roku 1896 pierwsza filia urzędu pocztowego na terenie Moraw. Od roku 1996 po rekonstrukcji jest udostępniona dla zwiedzających.
Na szczycie wielu turystów , trochę rowerzystów.
Po chwili wytchnienia w drogę powrotną ruszam w kierunku schroniska. Tutaj droga dla rowerow też nie najlepsza, miejscami trzeba niestety rower prowadzić . Sytuacja poprawia się w okolicy schroniska , gdzie trafiam też na ścieżkę rowerową.
Drogą kamienisto szutrową dojeżdżam do Pokrzywnej , stąd już drogą asfaltową w kierunku Głuchołaz , Nysy……i do domu.
Oczywiście nie polecam każdemu przejechanie całej trasy na rowerze , ale rejon godny jest odwiedzenia, góra pozostanie dla mnie wyzwaniem tym bardziej ,że nie udało mi się tam wjechać bez pchania roweru.
A więc do następnego razu.
Skomentuj