Sobotni rześki poranek i bezchmurne niebo zwiastowało świetny warun do rowerowej wyprawy po moim ukochanym Beskidzie Dukielskim. W planie jak zwykle duuużo leśnych szutrów, które na mapie wyglądają OK, ale rzeczywistość vs. mapa lubi się czasami (w sumie to często, a w zasadzie zawsze) rozjeżdżać.
Kilka minut przed 7.00 ruszam z Dukli w kierunku Teodorówki, gdzie dołącza kolega (tym razem rower był okazją do spotkania, po wielu latach, towarzysza ze szkolnej ławy). Początek trasy asfaltowy, bardzo spokojny i bez większych podjazdów idealny na poranny rozruch. Przejeżdżamy przez Iwlę (tym razem bez odwiedzin przy wodospadzie), Chyrową i dojeżdżamy do rozwidlenia w miejscowości Mszana, z którego rozciąga się fantastyczna panorama przełęczy dukielskiej. Po krótkiej chwili na podziwianie widoków kręcimy dalej w kierunku Tylawy i dalej do Zyndranowej. Po drodze mijamy tereny po byłym PGR, pozostałości ośrodka wypoczynkowego i Muzeum Kultury Łemkowskiej. Asfalt ustąpił miejsca szutrom, a wjazd do lasu nastąpił przy akompaniamencie pił łańcuchowych i walących się drzew. Przed baz namiotową w Zyndranowej skręcamy w lewo i niebieskim szlakiem jedziemy (czasem idziemy) w kierunku Jaślisk przez Kamarkę (630 m n.p.m.). Do podkarpackiego Hollywood docieramy lekko obłoceni, ale z nadzieją na degustację znanych w regionie pysznych wypieków z lokalnej piekarni. Po krótkiej przerwie ruszamy w kierunku Moszczańca, a przed samą miejscowością odbijamy w lewo, aby kolejne kilometry trasy pokonać wzdłuż Wisłoka. Była to chyba najbardziej widowiskowa i malownicza część tej trasy z fantastycznymi formacjami fliszu karpackiego, meandrującym Wisłokiem, który kilka razy musieliśmy pokonywać i fantastyczną nieobecnością innych ludzi na trasie. Błota na rowerach było coraz więcej, co tylko potwierdzało doskonały wybór trasy :-). Po dotarciu do Puław mieliśmy drogą asfaltową jechać w kierunku Wisłoczka. Mając jednak na uwadze swoją niechęć do asfaltu wybrałem trasę (skrót) przez las. Początkowo bardzo dobra leśna droga dosyć szybko została zagrodzona przez Wisłok, a po jego sforsowaniu droga zniknęła. Na szczęście nie zniknął zasięg i kierując się wskazaniami GPS zdołaliśmy wydostać się z leśnej gęstwiny, a soczysta zieleń łąki i widok na okoliczne wzniesienia wynagrodziły trudy tego krótkiego off-roadu. Dalsza część trasy w kierunku Lubatowej to najkrócej mówiąc "podjazdy". Warto jednak było się trochę pomęczyć, bo wtedy widok z Przymiarek smakuje naprawdę wybornie - zdecydowanie najlepsze miejsce widokowe w Beskidzie Dukielskim. Blisko 75 km pętla zakończyła się w Dukli przy pucharku lokalnego, rzemieślniczego napoju.
Skomentuj