Zamkniete granice.

W poprzednim sezonie uważnie śledziliśmy granicę prusko-austriacką i teraz mieliśmy to dokończyć, zaraz po zakończeniu sezonu narciarskiego 2019/2020. Ciągle coś wypada... Jako, że ostatni odcinek starej granicy, pokrywa się z obecną granicą polsko-czeską, na zwiedzanie musimy poczekać i to chyba bardzo długo...

W nieco chłodną, ale słoneczną niedzielę 15.03.2020 roku wybrałem się na rajzę. I ktoś od razu powie: "No jak to?! Zwariowałeś! Przecież jest epidemia ! Masz siedzieć w domu !!!" Faktycznie, w ostatnich dniach mamy do czynienia z epidemią koronawirusa i musimy przestrzegać wielu restrykcyjnych obostrzeń, a to co mnie na rowerze szczególnie dotyczy to unikanie tłumów powyżej 50 osób, co sprawiło że tego dnia np. kościoły świeciły pustkami, bo nawet hierarchowie wzywali by nie przychodzić na Mszę Św !!! Sodoma i Gomora, normalnie...

No ale wróćmy na rower, bo jak tu siedzieć w domu, kiedy super pogoda za oknem? No i wyruszyłem z Ligoty samotnie w kierunku Zaborza, a potem Kończyc Małych i Kaczyc, drogą która zazwyczaj jeżdżę do czeskiej Karviny... I pewnie pojechałbym do Karviny, gdyby na granicy nie stały ekipy dziwnie uzbrojonych ludzi... Jak to? Przecież to Strefa Schengen i wolny przepływ ludzi !!! Niestety, pierwszy raz w życiu miałem do czynienia z zamknięciem granicy ! To efekt zarządzenia polskiego rządu ze względu na epidemię. No i Republikę Czeską mogłem tylko podziwiać z oddali, bo granicy pilnowała Straż Graniczna, Policja, Służba Celna i Wojsko Polskie. Wszyscy uzbrojeni... Zawitałem na granicy w Kaczycach i Cieszynie, gdzie zablokowano oba mosty, zaś samo miasto Cieszyn jakby wymarło m.in. ze względu na nakaz zamknięcia restauracji, kawiarni itp lokali.by nie gromadziła się tam młodzież, bo wszystkie szkoły i uniwersytety zamknięto.
Z Cieszyna wracałem przez Dębowiec z ładnymi widokami na jeszcze nieco zaśnieżone Beskidy, bowiem nie we wszystkich ośrodkach narciarskich stopniał śnieg, ale i tak nie mogły one funkcjonować... Miedzy Dębowcem a Pruchną przejeżdżałem fajną szutrową drogą przez las, gdzie znalazłem 3 słupki Komory Cieszyńskiej TK i powróciłem do Pruchnej na drogę, którą wcześniej jechałem do Kaczyc. W Iłownicy postanowiłem jechać do Landeka, a po objechaniu ligockich Miliardowic już po zmroku i z zimnem, do domu.