Z darmowego parkingu na końcu drogi samochodowej w Międzygórzu ruszyłem szlakiem czerwonym GSS w kierunku schroniska pod Śnieżnikiem. Pogoda rano jeszcze nie idealna, ale góry były widoczne i nie padało. Silny wiatr był trochę dokuczliwy, jednak na odcinkach leśnych nie przeszkadzał. Po dojściu do schroniska i krótkiej przerwie ruszyłem, jako jedyny z osób tam obecnych, zielonym szlakiem w kierunku Małego Śnieżnika. Reszta szła oczywiście na Śnieżnik. Mały Śnieżnik to dość płaski szczyt w lesie więc znalezienie wierzchołka nie było łatwe bo leży on trochę poza szlakiem. Po niewielki kluczeniu znalazłem tabliczkę z nazwą i ruszyłem w stronę kolejnej kulminacji czyli Goworka. Zaliczyłem szczyt i udałem się w kierunku wychodni skalnej, tuż poniżej wierzchołka, z której rozciąga się bardzo rozległy widok na otoczenie Kotliny Kłodzkiej. W dalszym ciągu kontynuowałem trasę zielonym szlakiem w stronę przełęczy Puchacza, po drodze podziwiając z kilku miejsc otoczenie Dolni Moravy, z ośrodkiem narciarskim i wieżą widokową. Po minięciu przełęczy ciągle trzymając się zielonego szlaku poprzez niewybitną kulminację Puchacza zdobyłem Trójmorski Wierch. Jest to bardzo ciekawe miejsce, które jako jedyne w Polsce i jedno z sześciu w Europie, stanowi punkt łączący zlewnie trzech mórz. W tym przypadku Bałtyku, Morza Północnego i Czarnego. Na zboczach są źródła Nysy Kłodzkiej (Bałtyk) , Morawy (Morze Czarne) i Lipkovsky Potok (Morze Północne). Na szczycie jest wieża widokowa z pięknymi widokami, ale wiało na niej niemiłosiernie, więc szybko się ewakuowałem. Aż było czuć jak się chwieje przy porywach. Kolejny etap to zejście zielonym szlakiem na Jodłowską Przełęcz i o dziwo chwilę po opuszczeniu szczytu przestał wiać wiatr, a słonecznie zrobiło się już znacznie wcześniej, więc pogoda była już wspaniała. Na przełęczy, z której trochę zboczyłem żeby znaleźć źródła Nysy Kłodzkiej, zmieniłem kolor szlaku na niebieski i zszedłem nim do Dolni Moravy. Tam właściwie miał nastąpić koniec wycieczki, ale miałem jeszcze sporo czasu, bo brat z którym się tam umówiłem był jeszcze dość daleko a ponadto wraz z żoną chcieli wjechać koleją linową Śnieżnik na górę i przejść most wiszący Sky Bridge 721. Ruszyłem więc niebieskim szlakiem w górę i dotarłem w rejon mostu akurat gdy mój transport dotarł do Dolni Moravy. Tam niestety okazało się że nie ma miejsca na parkingu i przeszła im ochota na wjazd wyciągiem. Ja już wcześniej wyłączyłem aplikację bo miałem zamiar zjechać Mamucią Drahą ale na górze okazało się że do zjazdu zebrał się niezły tłumek więc się zawinąłem i ruszyłem w dół tym samym szlakiem którym podchodziłem. Myślę że zwiedzenie atrakcji Dolni Moravy zostawimy sobie na jakiś pogodny weekend listopada. Jest to dość drogi interes i dobrze mieć trochę swobody przy podziwianiu, a nie tłoczyć się w tłumie innych osób.
Skomentuj