W sobotę po godz. 11 wyjechaliśmy pociągiem z Wrocławia i po 14. dojechaliśmy do stacji Szklarska Poręba Górna. Miasto było całe zaśnieżone, chodniki nieodśnieżone, za to ulice czarne i zakorkowane. Kompletnie nie znając miasta (ja przyjeżdżałam autem bezpośrednio pod wyciąg) ruszyliśmy przed siebie. Weszliśmy na kawę do kawiarni "Fantazja", gdzie zmieniliśmy zdanie i wypiliśmy pyszną, gęstą czekoladę, która trzymała nas później aż do obiadu w "Bistorante". Następnie, wybraliśmy jeden ze szlaków i poszliśmy pustą, zaśnieżoną trasą aż nad Wodospad Szklarka, mijając po drodze Chatę Walońską. Towarzyszył nam lekki mrozik i szybko zapadająca szarówka, więc na ostatnim odcinku postanowiłam przyspieszyć i zaczęłam biec. Jak wszystkim wiadomo, na oblodzonej, zaśnieżonej nawierzchni nie jest to najlepszy pomysł, więc 3 razy solidnie się wywaliłam, ale... było WARTO! Zamarznięty wodospad jest przepiękny i taką spontaniczną wyprawę polecam każdemu. :))
W drodze powrotnej, postanowiliśmy pójść pieszo do stacji Szklarska Poręba Dolna, ale po jakichś 5-10 minutach skończyło się pobocze, a ciemność i szybko jadące samochody przekonały nas do tego, żeby zaryzykować powrót na parking i czekanie na autobus. Wehikuł na szczęście przyjechał, ale awaryjnie kilkaset metrów w dół od parkingu jest hotel Las, w którym można przenocować. :)
Pobierz trasę w aplikacji
Wpisz kod w wyszukiwarce
Skomentuj