W nocy temperatura spadła do minus dwudziestu kresek. Ale dzień zapowiadał się pięknie. Trudno więc siedzieć w domu czas wyruszyć. Dziś kierunek Ramzova. Nie znalazłem co prawa wielu informacji na temat tras biegowych w tej okolicy, ale mam nadzieję, że się nie zawiodę. Dość wcześnie dojeżdżam do Ramzovej. Po prawej stronie przy drodze parking płatny. Pierwsza godzina 40 koron / prawie 7 złotych / nie czytam już nawet, ile następna. Na szczęście zaraz za wjazdem jest tablica z napisem informującym o bezpłatnych parkingach. I faktycznie w górę w kierunku wyciągów jest kilka sporych zatoczek z miejscami parkingowymi. Na parkingach jest dość tłoczno, wiele opolskich rejestracji na autach. Ludzi na biegówkach jakoś nie widać. Zakładam narty i ruszam, coś się musi znaleźć. Początkowo kluczę, ale po chwili widzę dwoje młodych ludzi na nartach biegowych. Pytam, czy biegną na Seraka. Otrzymuję twierdzącą odpowiedź. Ruszam więc za nimi. Droga pnie się pod górę. Jest ślad, ale przetarty tylko przez narciarzy, dodatkowo miejscami zawiany śniegiem. Para zostawia mnie w tyle, idę swoim tempem. Jestem pewien, że poruszam się w stronę Obri Skał / Olbrzymie Skały / , no cóż potem zobaczę co zrobię, może zmodyfikuję swoje plany. Po jakiś 1.5 km doganiam tę parę. Oni w zasadzie zatrzymują się i wracają. Zostaję więc samotnie na szlaku. Faktycznie po chwili widzę Obri Skały. Cieszę się nawet, że ponownie pokonam trudne podejście w tą stronę. Za zjazdem znajduję jednak trasę prowadzącą w prawo. Sądzę więc, że ta jakaś inna trasa na Seraka. Ślad jest twardy, dość szeroki. Do odważnych świat należy. Po kilku minutach orientuję się jednak, że to trasa skiturowa. Ale w końcu kto mi zabroni. Dochodzę do dziwnego muru. Wydaje mi się, że zabezpiecza on przed usuwaniem się ziemi. To jeszcze dobry moment aby zawrócić. Ale wdrapuję się na mur i ruszam w górę. Przede mną piękny widok „kanionu” z powalonymi drzewami. Jak urzeczony idę, a raczej czołgam się w górę. Tutaj na pewno nikt nie podchodził, ktoś tędy zjeżdżał i to szerokimi zakosami. Grzęznę w śniegu po kolana. Narty biegowe służą mi jedynie jako kije do podparcia i mam nadzieje, że będą pomocne, jak się zapadnę w świeżym puchu. Gdyby nie śnieg, który mnie przytrzymuje, to przydałyby się jakieś liny. Parę razy mam ochotę wrócić. Ale tak tu pięknie, że można by zostać do wiosny, chociaż nie, wiosna już jest, więc w drogę.
Wątpiąc już, że w ogóle gdzieś dojdę , za drzewami majaczy kolej linowa. Jeszcze kilkaset metrów , kilka długich minut i jestem pod wyciągiem na Seraka. Tutaj wiatr tak dmucha ,że niewiele widzę . Krzesełka praktycznie puste. Mało komu chce się tu przyjechać. Ja jednak lecę w górę. Za stacją wyciągu szlakowskaz pokazuje 0.5 km do schroniska . Z prawej strony piękny widok na Keprnik i Vozkę . Z Tyłu panorama Masywu Śnieżnika. Zaraz zobaczę Pradziada. Wiatr tak daje ,że gdyby nie słońce trudno byłoby wytrzymać . Robie kilka fotek przy schronisku i ruszam w dół. Pamiętam tą drogę z wyprawy rowerowej. Tu jest gdzieś „cyklotrasa” . faktycznie jest szlakowskaz i informacja Magistrala Jesenicka, kierunek Ramzova. Gdyby nie wiatr pobiegłbym w stronę Keprnika . Ale nie dziś. Ruszam w dół. Magistrala w tym miejscu to tylko trasa rowerowa przetarta przez narciarzy. Nie przypomina ani troszkę nartostrad z okolic Papryska. Nie wiem jak oni tu zjeżdżają, ja dalej narty pod pachy, lecę w dół. Zatrzymuję się na chwilę przy „Końskim Widoku”. Tutaj tez piękny widok na Keprnik i Vozkę. Miejsce to zawdzięcza swoją nazwę czasom, gdy na górę wożono zaopatrzenie do schroniska przy użyciu koni. To było jedno z miejsc odpoczynku a przy okazji piękny widok.
Poniżej tego miejsca jakoś daje się jechać. Troszkę zmęczony docieram do parkingu. Wiem już dlaczego tak mało informacji na temat tutejszych tras w Internecie. Jeśli marzysz o nartostradach, omijaj te miejsca z daleka. Ja jeszcze tu kiedyś wrócę. Cervonohorskie sedlo a po drodze Keprnik, Versova Studzianka , bardzo kuszą.
Pobierz trasę w aplikacji
Wpisz kod w wyszukiwarce
Skomentuj