To już moje trzecie podejście do przejechania po nowym moście w Brzegu Dolnym. Dwie poprzednie próby miały miejsce jeszcze przed oddaniem mostu do użytku, ale nie powiodły się. Tym razem, już bez przeszkód, udało się. Wcześniej jeszcze tylko, chyba ostatnie pożegnanie z przeprawą promową. Mam do niej sentyment. Wiele razy z niej korzystałem. Pierwszy raz, chyba gdzieś pod koniec lat sześćdziesiątych, a trasa była bardzo podobna do tej dzisiejszej. Na pewno miała miejsce 1 maja, bo pamiętam pochód pierwszomajowy w Brzegu Dolnym. Drugim zdarzeniem z tej wycieczki (oprócz przeprawy promowej), to naprawa przebitej dętki, którą podjęliśmy z moim tatą. Miało to miejsce gdzieś obok małego mostku, nad rzeczką, w którejś wsi, na trasie do Środy Śląskiej. Pamiętam miejsce, ale dzisiaj, nie mogę do tych wspomnień, dopasować żadnego miejsca. Wjeżdżam na nowy most. Robi wrażenie, spora inwestycja. Długość przeprawy to 565m, a dwa najdłuższe przęsła mają po 140m. Ma to być w przyszłości fragment Aglomeracyjnej Obwodnicy Wrocławia, biegnąca od Oleśnicy, przez Trzebnicę, Oborniki Śl., Brzeg Dolny, Kąty Wrocławskie i dalej od południa i wschodu wokół Wrocławia. Nie wiem czy doczekam, ale ważny początek już jest. Dalej moja wycieczka wiedzie przez Szczepanów do Środy Śl. Po minięciu miasteczka, mój szlak wiedzie na południe. Po około dwóch kilometrach, skręcam w lewo, do wsi Chwalimierz. We wsi, za zabytkową bramą, wjeżdżam do dawnej posiadłości Georga von Kramsta. Brama wjazdowa, park, pałac i wieża lata świetności dawno mają za sobą. Zbudowane w stylu neorenesansowym, słynącego dawniej ze swojego przepychu i bogactwa, obecnie znajdują się w opłakanym stanie. Powrót do Wrocławia wybrałem polną drogą na wschód, i dalej przez Kryniczno, Rakoszyce, Radkowice i Lutynię.
Skomentuj