Martinkowice Scinawka

trasa miała przebiegać trochę inaczej. Zamysł tył taki aby się dostać do Police nad Metuji. zaczęło się nieźle. po drodze spotkaliśmy sędziwego kolarza, Który spędza swoją emeryturę jeżdżąc na rowerze - szacun. Pan pomimo swojego wieku powiedział, że w tym roku zrobił już ok 22000 km a przecież była dopiero połowa sierpnia. Po wjechaniu w las zaczęły się bardzo strome podjazdy i to drogą dość zarośniętą trawskiem. częściowo jadąc częściowo pchając rowery osiągnęliśmy szczyt góry i naszych możliwości. i teraz GPS pokazał, że jest w dół no to spoko jedziemy szeroką szutrową drogą. zjazd bajka tu widoczek tam polanka. Jakie było nasze zdziwienie na końcu trasy kiedy okazało się, że my nie po tej stronie góry. Nikt z nas nie miał ochoty piąć się ponownie do góry postanowiliśmy, że pojedziemy na ciacho do pałacu w Sarnach. Przejazd przez Radków i Ścinawkę oceniam średnio. okolica jakby zaniedbana. kamienice i domy straszą swoim nieremontowanym wyglądem. Taki też okazał sie pałac w Sarnach. Choć tam przynajmniej idzie ku lepszemu. Jest jakaś fundacja, która próbuje ten pałac odbudować. Nasuwa się pytanie zadawane nie raz - Jak można było doprowadzić do takiej ruiny. Choć patrząc na to co dzieje się ze stajnią w Janowie Podlaskim widzę, że to na prawdę nic trudnego. Pałac taki sobie, kawiarnia rewelacja. powrót do domu asfaltem przez Tłumaczów.