Chociaż sezon narciarski już się kończy i ratraki przestały wyjeżdżać na biegowe trasy, postanawiam sprawdzić, jak jest naprawdę. W Bielicach na parkingu zastaje już zaparkowane auto, a ślad narciarski w stronę granicy jest bardzo wyraźny. Ruszam więc w tą stronę. Po kilkunastu minutach spotykam na trasie jakąś kobietę, która informuje mnie, że przez całe święta biegały tu tłumy, a wczoraj nawet dojechał tu gdzieś czeski ratrak. Z tym ratrakiem okazało się, że nie jest to prawda. Ale ślad założony przez biegaczy jest naprawdę solidny. Przed granicą czeską spotykam jeszcze 4 osoby na biegówkach.
Na trasie Wielkiego Szengena dziś spokój i cisza. Trasa nie ratrakowana, ale dwa ślady dość wyraźne. Ruszam w stronę Travnej Hory. Po drodze nie spotykam nikogo. Na Rozdrożu pod Travną Horą sprawdzam stan trasy w stronę Smrka. Ślad jest, ale widać, że przeszła tędy może jedna osoba. Ruszam więc w stronę Papryska przez Travną Horę. Widać, że dziś ktoś tędy przeszedł. Pogoda poprawia się i mimo wiejącego wiatru jest nieźle. Docieram do Chaty Paprsek, gdzie zatrzymuję się na śniadanie. Jest tu kilka osób, ale ruch niewielki. Nawet wyciąg narciarski już stoi. Wracam do Magistrali i zaczynam bieg przetartym szlakiem w stronę Medvedi Boudy. Mam ochotę przebiec jeszcze Wielkim Szengenem. Po kilku kilometrach przetarty szlak skręca w lewo i jest to trasa tzw. Małego Szengena, a Wielki Szengena pozostaje prawie dziewiczy. Z musu ruszam więc tą trasą i po kilkunastu minutach docieram do zjazdu w stronę Bielic.
W górach jest jeszcze dużo śniegu, ale sezon narciarski już się tak naprawdę skończył. Część tras będzie jeszcze przecierana przez narciarzy i pewnie najlepiej będzie w weekendy, gdy na trasy wrócą Czesi.
Pobierz trasę w aplikacji
Wpisz kod w wyszukiwarce
Skomentuj