Wyruszamy rześkim rankiem spodziewając się upału w ciągu dnia. Trasa tym czasem trochę potu będzie kosztować zważywszy na jej pofalowany profil w stronę Ujazdu oraz odkryty teren. Na starcie wstrzymuje nas przeciąganie promu w związku z podwyższonym stanem wody w Wiśle. Za Koprzywnicą czeka nas pierwszy podjazd na drodze do Klimontowa. Wkrótce z niej skręcamy i wąskimi asfaltówkami kluczymy pośród licznych sadów, pokrywających pagórki Wyżyny Sandomierskiej. Po minięciu Goźlic trasa w kierunku Włostowa wypłaszcza się. Równocześnie przed Słoptowem po raz pierwszy na horyzoncie pojawiają się Góry Świętokrzyskie w postaci Pasma Jeleniowskiego. Trasa na powrót robi się bardziej wymagająca po minięciu Mydłowa. Najpierw czeka nas podjazd mniej więcej od miejscowego kościoła, a następnie panoramiczny zjazd do Boduszowa. Nie ma jednak nic za darmo i w efekcie po chwili trzeba odzyskiwać utracona wysokość mozolnie pnąc się pod górę za Krępą. To nie koniec wrażeń. Tzw. odcinek specjalny pozbawiony nawierzchni asfaltowej i najeżony innym trudnościami dopiero przed nami. Jego początek stanowi pełna kolein, momentami wypełniona kałużami polna droga stromo opadająca w dół. Trakt ten kończy się brodem na Koprzywiance. Kiedyś już tędy się przeprawialiśmy. Tyle, że wtedy miałem lżejszy rower a i szlak był bardziej suchy. Próba przeniesienia rowerów po prowizorycznym moście z powalonych pni drzew okazuje się zbyt ryzykowna z uwagi na śliskość podłoża. W tej sytuacji decyduję się przenieść nasze maszyny bezpośrednio przez koryto rzeki. Jest płytko ale trzeba uważać na śliskie kamienie wyścielające rzeczne dno. Samo dojście do wody wymaga też zanurkowania po kostki w przybrzeżnym szlamie. No cóż zachciało mi się skrótu to i mam za swoje. Alternatywą jest dojazd do Ujazdu asfaltem przez Iwaniska, które zresztą mieliśmy na wyciągnięcie dłoni z naszego traktu z górująca wieżą kościelna na pierwszym planie. Po zakończonej powodzeniem przeprawie i pokonaniu odcinka polnego traktu utwardzonego gruzem zajeżdżamy pod ruiny "Krzyżtoporu". Tutaj robimy obowiązkową przerwę w sklepiku położonym naprzeciw zamczyska. Potem przychodzi czas na przyjemny zjazd do Klimontowa. Pagórki odtąd możemy co najwyżej obserwować z prawej strony drogi. Z Klimontowa wybieramy nieco dłuższy ale atrakcyjniejszy krajobrazowo wariant trasy. Podążamy w górę doliny Koprzywianki mało ruchliwą szosą, Po minięciu majestatycznego w swej strzelistości Sanktuarium w Sulisławicach zajeżdżamy na obiad do rodziny Justysi w pobliskiej Skwirzowej. Pokrzepieni faszerowanym udkiem i smacznymi wypiekami po około godzinie przerwy kontynuujemy jazdę przez las do Koprzywnicy i dalej w kierunku przeprawy promowej. Na prom załapujemy się rzutem na taśmę. W między czasie zdążyło zrobić się upalnie ale w sam raz na najbardziej wymagającym fragmencie trasy w stronę Ujazdu uniknęliśmy spiekoty. Z ciekawostek dodam, że na trasie tej po raz pierwszy z powodzeniem testuje bank pamięci mający za zadanie przedłużyć pracę baterii w telefonie, która przy dystansach około 100-kilometrowych może mieć problem z żywotnością.
SIGMA BC 1609:
DYSTANS- 98,04 KM.
Pobierz trasę w aplikacji
Wpisz kod w wyszukiwarce
Skomentuj