Czy trzeba wyjeżdżać daleko od miejsca zamieszkania by doświadczyć pięknych miejsc i spektakularnych widoków? Czy musimy tracić godziny by dotrzeć do miejsc, które swoim krajobrazem i przyrodą będą zapierać dech w piersiach? Czy wreszcie musimy być w miejscach, do których podąża niezliczona rzesza ludzi? Na te i inne pytania postaram się odpowiedzieć w dzisiejszym wpisie, który jest doskonałym przykładem iż blisko nas są takie "miejscówki" które pozwolą nam przenieść się do świata przyrody - dosłownie.
Tak sobie "szperałem" po książkach, mapach, internetach i doszedłem do wniosku, że bardzo ciekawym przedsięwzięciem będzie zdobycie... Korony Gór Ziemi Sanockiej. Tak dobrze czytacie. Różne są korony gór. W kraju, zagranicą.
Szczytów jest szesnaście. Najwyższy 1071 m n.p.m. - Wołosań w Bieszczadach, a najniższy 474 m n.p.m. - Patria w Kotlinie Jasielsko-Krośnieńskiej.
Zatem jedźmy przepięknymi ścieżkami Ziemi Sanockiej.
Tereny Ziemi Sanockiej są miejscem gdzie żaden rowerzysta na nudę nie powinien narzekać. Mnóstwo atrakcji, które zaspokoją najbardziej wymagającego rowerzystę.
Na pierwszy szczyt "do zdobycia" z całej Korony obrałem sobie Kąty. Wierzchołek wznosi się na wysokość 525 m n.p.m. Zanim jednak tam dotrę, "po drodze" zjeżdżam zobaczyć kilka atrakcji. Polecam każdemu z Was, kto będzie w Zagórzu by zobaczyć dzisiejsza stację kolejową, która powstawała w czasach zaboru austriackiego i była częścią kolei galicyjskiej. Wielokrotnie przybywał tutaj ówczesny ksiądz, później biskup Karol Wojtyła.
W pobliżu stacji kolejowej, stoi sobie potężna lokomotywa parowa TKt48 - 124.
Kolejna atrakcja, tym razem sakralna, to cerkiew prawosławna pw. św. Michała Archanioła z 1836 r. Pięknie i estetycznie zrewitalizowana. Miałem okazję ją obejrzeć w środku. Robi niesamowite wrażenie.
Gdyby ktoś z Was chciał sobie odpocząć, w gorące dni, to jest taka możliwość nad brzegiem rzeki Osława. I tak sobie siedząc mamy możliwość spoglądania na wzgórze Mariemont, na którego szczycie dziś znajdują się ruiny kościoła i klasztoru Karmelitów Bosych.
W ostatnich latach poczyniono wiele przedsięwzięć by same ruiny, jak i ich otoczenie, doprowadzić do takiego stanu, które umożliwi zarówno bezpieczny pobyt na wzgórzu jak i odpoczynek. Powstały ogrody klasztorne, wyremontowano ścieżki dookoła klasztornych zabudowań, stworzono wierzę widokową. Powstało nawet tzw. foresterium.
Żeby tam dojechać, skręcamy z drogi głównej w lewo, obok kościoła Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Zaprowadzi nas droga przy której są umiejscowione stacje drogi krzyżowej lokalnych, bieszczadzkich artystów.
Zapomniał bym! Nie wszyscy wiedzą, że w Zagórzu są skocznie narciarskie. Obiekt czynny w okresie zimowym z ośrodkiem narciarskim Zagórz - Zakucie
Ja tu gadu-gadu o atrakcjach a trasa czeka. "Na Starym Zagórzu" po minięciu wspomnianego wcześniej kościoła skręcam w prawo w kierunku wsi Poraż. Teraz przez kilka kilometrów podążam asfaltem, pod wzniesienie. Łagodne. Spokojna jazda, dookoła zieleń. Polska wieś na tzw. Pogórzu Bukowskim. Naprzeciw OSP Poraż, skręt w prawo, w ul. Wesołą i w las.
Teraz będą góry. Trzeba się "wdrapać" na wysokość niemalże 500 m n.p.m. To część trasy bez oficjalnego szlaku. Posiłkowałem się mapą i intuicją. Trzeba skręcić w prawo na dużą polanę skąd jest widok na wieś Poraż i dalej na Bieszczady i na Beskid Niski. Jednak by wejść na szczyt o nazwie Księża Góra, 488 m n.p.m. trzeba podejść jeszcze kilkaset metrów. Jest do czego, powiem Wam. To był tylko przedsmak widoków jakie czekały na mnie tego dnia. A krajobrazy Gór Sanocko-Turczańskich i Bieszczadów były tylko zwieńczeniem tego podjazdu.
Chwila dla siebie i w drogę. Zjeżdżam na przełaj z Księżej Góry. Przy dojeździe do głównej drogi po kilkudziesięciu metrach trzeba skręcić w lewo. Jadę. Kolejna polana. Kolejne krajobrazy, w prawo, w lewo. Od teraz będę trawersował grzbiet tzw. Ruskich Gór.
Teraz trochę lasu, jego dźwięków i samotności pośród nich. Dojeżdżam do kolejnego miejsca. Potężnej polany. Przez którą przebiega niebieski szlak turystyczny na trasie Sanok PKP - Chryszczata. Właśnie jestem w miejscu który jest kulminacją dzisiejszej wyprawy. Szczyt Kąty, 525 m n.p.m. Widoki niesamowite. Ujrzymy stąd takie miejsca jak: Słonny Wierch, Gromadzyń, Jaworniki, Bukowe Berdo, Połoninę Wetlińską, Połoninę Caryńską, Tarnicę, Chryszczatą czy Rzepedkę. A nawet kierunek Krosna, czy Ukrainę za Lutowiskami.
Jadę dalej. Odcinek zalesiony. Z pięknym drzewostanem. Kolejne widoki. Rozległy teren z "bezkresną" łąką pośród lasu. Kolejne krajobrazy. Długi rześki zjazd.
Wjeżdżam ponownie w las. Jest nieco ciemniejszy z przebijającym się słońcem. Długi zjazd do wsi Stroże Wielkie.
Warto wspomnieć, że od szczytu Kąty, biegnie równolegle Szlak Dobrego Wojaka Szwejka. To taka informacja dla jego fanów.
I tak dobiegł końca dzisiejszy szlak. Trasa z mnóstwem atrakcji, przygód i spektakularnych widoków.
Skomentuj