Korona Gór Polski rowerem #15 {Kowadło, Rudawiec, Śnieżnik}

Etap piętnasty.

Plan bardzo bogaty - trzy szczyty w planie. A le najpierw trzeba przejechać pół Kotliny, żeby zacząć być w górach :). Więc leniwie pniemy się w górę, mijając po drodze to co pozostało po tych którzy przed nami (see foto). Zaliczamy herbatę w Chacie Cyborga. To też miejsce warte odwiedzin. I krótkich i dłuższych. Ładnie położony obiekt, za strumieniem. Porcelana. Fajnie.

Fajnie byłoby też, gdyby nie miało ochoty padać, ale miało. I nie tylko ochotę. Początkowo szutrową drogą, dojechałem do zakrętu, gdzie można było w lewo i płasko po drodze albo w góre i stromo po czymś co przypominalo zrywkową rynne z Kłodzkiej góry. Nawigacja pokazywała 700 m do szczytu prosto....

Ale musi być jakies cywilizowane wejscie.

Dwójka czeskich cyborgów pojechała w lewo, tez trochę niepewnie. Ruszyłem za nimi. Okazało się, że mieli rację. Dukt doprowadził do rozwidlenia i szlaku, gdzie minąłem duuuużą grupę czeskich piechurów i ślizgając się na ulubionych korzonkach łagodym podjazdem wśrod drzew i jagodzin, bez większych już problemów w powoli przestającym padać deszczu znalazłem szczyt. Zrobiło się nawet słonecznie.

Z Kowadła trzeba było zjechać z powrotem do Bielic, na ich drugim koncu i zacząć pokonywać scieżkę w kierunku granicy. Typowo piesza scieżka, rower nie pomagał. Dopiero graniczna część szlaku pozwalała płynnie jechać. Niewątpliwie ciekawostką jest szlak hydraulików wytyczony rurkami PCV przyczepionymi do granicznych słupków. Można i tak..

Na Rudawcu jak sama nazwa wskazuje jest ruda kupka czegoś :) i dużo jagód.

I możliwość pojechania dalej wzdłuż granicy. Grzbietowy, graniczny szlak, łagodnie w dół, dużo korzonków, trochę kamieni, miejscami przyjemne singileki. którymi dojeżdzamy do przełeczy i kiedyś graniczne budki w czeskim władaniu. Dobra pogoda nieubłaganie gdzies odchodziła, i to gdzieś było gdzie indziej niż ja. Kusił kierunek na Śnieżnik zielonym szlakiem, ale rozsadek wziął górę. Skierowałem się na rowerowy niebieski, później zielony w kierunku schroniska pod Śnieżnikiem. Dobra decyzja, bo po minięciu leśniczówki Kamienica, po prostu luneło. Byłem przygotoway, Folia od góry do dołu, mogło sobie padać. Mozolnie piałem się w góre. Mogło padać napisałem, ale grad wielkości przepiórczych jajek to nie opad tylko bombardowanie. Dzwięków jakie wydawały gradowe kulki uderzajace w kask nie powstydziły by się najlepsze strzelaninowe filmy. A tylko głowa i plecy były chronione, wiec biczowanie gradem zostało zapamiętane.

Z dużą ulgą poznałem znany ostatni fragment podjazdu pod schronisko. Jeszcze szybka kalkulacja,- dzisiaj szczyt czy jutro.. Bo w międzyczasie przestało padać i pod schroniskiem już tylko lekko kapało. Było już koło 19, ale to tylko trochę ponad kilometr...

Ruszyłem, śliskie zdradliwe korzonki Continentale wybierały nadzwyczaj dobrze, Zuważyłem to już wczesniej. Kto był wie, że kamienistość na Śnieżniku jest nieregóralna wiec jazda w kratkę, oczywiscie nawigacyjna wpadka rónwież zaliczona, bo skierowałem się takim skrótem omijajacym szczyt, ale w koncu dobrnąłem. NIc nie widać. środek chmury. i mokro. Ale całkiem przetało padać. Odpakowałem się więc z folii, zrobiłe "zdjęcia" i do schroniska!

W dół jak to zwykle super, nie przeszkadza niereguralniość kamienna. Walka, ale super.

...do czasu.

Na wspomnianych wcześniej korzonkach, tak dobrze wybieranych przez Continentale, trafił się jeden wyższy, na którym zaliczyłem bardzo klasycznego OTBa z dądowaniem w dorodnej kałuży. Miałem być mokry i byłem, TO czego nie dokonała ulewa, w 3 sekundy dokonała kałuża. Oblepiajac mnie dodatkowo krzemowym pyłem, który miałem wszedzie, w uszach, ustach, nosie, za koszulą...

Pięc minut póznej, jak zjawa wpadłem do schroniskowej izby witany wdziecznym "o, też zmokłes".

No kórka, powiedz im, że nie zmokłeś...

Dwie super herbaty z malinami i żurek pozwoliły wrócić do rzeczywisotość i przygotowań na nie mniej w zalożeniach atrakcyjny dzień następny.



Trasa bardzo bardzo ciekawa, atrakcyjna. Mogło być lepiej, gdyby nie pogoda, Ale był to prawdziwy powrót w góry.



(Wiecej zdjęć tu : https://goo.gl/photos/ukVKeGqFUSHGvAd38 )