Etap szósty. Po atrakcjach dnia poprzedniego przyjąłem wariant light i widokową drogą wzdłuż Popradu w szybkim tempie dotarłem do Piwnicznej.
Tam zaczeła się powolna wspinaczka na Obidze. Długi dość nudny podjazd, w ciężkiej upalnej atmosferze, od cienia do cienia, i do karczmy na Obidzy, gdzie można byo uzupełnić płynne zapasy i pocieszyć się widokami w kierunku z którego przyjechałem. Optymistycznie wyglądało na to, że jeszcze dziś możliwa będzie Wysoka....
Optymizm został zachwiany, gdy po pokonaniu ostatnich metrów w góre, z przełeczy moża było popatrzeć na Tatry.
Oprócz zarysu naszych najwyższych gór, zobaczyć można też było nadchodzący burzowy front...
Zdąrzę, czy nie zdąrzę...
W drogę. Czerwony szlak w kierunku Radziejowej i Prechyby to chyba najczesciej przedreptany przezemnie górski szlak. Z tych i innych (już rowerowych) doswiadczeń pamietałem, że od tej strony mozna ominąć strome podejscie na Radziejową poruszajac się szlakiem narciarskim - co było odrobinę dłuższe, ale oszczedzało wspinaczkę. Niestety :) w pamięci miałem rozwidlenie ścieżek od strony Prechyby a nie końcówkę po drugiej stronie wiec skończyło się nawigacyjną porażką, stratą czasu i przebijaniem się, znów, na azymut do szlaku. Efektem dodatkowym było to , ze na szczyt dotarem już w kanonadzie piorunów, strumieniach deszczu, kompletnie mokry i trochę zły :)
Na szczycie ktoś rozbił namiot, myślałem, że może uda się załapać na kawełek namiotowego dachu, ale się nie udało, wiec po zrobieniu nieostrego zdjęcia zawróciłem w kierunku schroniska na Prechybie.
Po drodze oczywiscie znalazłem planowany skrót, wyglądał tak jak go pamietałem, ale ,,. :)
W okolicach złomiastego wierchu zaczeło przestawać padać, ale tylko na chwilę, do schroniska dosłownie wpłynąłem...
Wysoka w tym dniu odpłyneła również.
W schronisku spotkałem ślicznego GoldenRotwailera (?), czystego jak z wystawy :), zdarzył być na szczycie przed burzą, Nie wróżyłem mu czystego powrotu z czym zgodzili się jego własciciele.
Gorąca herbata, żurek, dyskusja z jednym z pieszych turystow na temat wrzatku z 1zł do wlasnego naczynia, zmiana ciuchów i niebieskim do Szczawnicy. Gdyby nie woda :) byłoby fajniej, W tą stronę zazwyczaj wjeżdzałem i to dało mi do myślenia - jak ja to robiłem? - miejscami jest naprawdę ostro. Ale to akurat lubimy :)
I na koniec juz na asfalcie spotykam czarnego GoldeRotwailera :) - jak zmokła, ubłocona kura. Ale wyglądał na szczesliwego
(Wiecej zdjęć tu : https://goo.gl/photos/ukVKeGqFUSHGvAd38 )
Pobierz trasę w aplikacji
Wpisz kod w wyszukiwarce
Skomentuj