31 grudnia, czyli ostatni dzień w roku to bardzo ważna data. Dla nas jest ona wyjątkowa, bo zawsze wtedy jesteśmy na górskim szlaku i żegnamy kończący się rok. Pogoda dopisała od samego rana. 10 stopni na minusie, słońce, tylko śniegu brakowało. O dziwo wybraliśmy Słowację i Góry Czerchowskie tuż obok naszego Beskidu Sądeckiego.
Przed godziną 7 dotarliśmy do Leluchowa, miejscowości położonej na granicy polsko-słowackiej tuż za Krynicą-Zdrój i Muszyną. Już jadąc na miejsce dostrzegliśmy klimat tego miejsca. Przez kilka chwil sama droga i wokoło lasy i łąki. Ciekawą stronę z mapami tamtejszych terenów znaleźliśmy na stronie cergov.oma.sk, jednak dopiero po odbytej wycieczce. Tak to szliśmy wzorując się na relacjach innych górołazów i opisach w Internecie. Luknijcie na mapę, znajdźcie Leluchów i idźcie szlakiem niebieskim tak jak my. Zatrzymaliśmy się na parkingu w Leluchowie kilkadziesiąt metrów przy granicy. Dojedziemy tam nie skręcając w stronę Słowacji tylko jadąc do centrum. Zobaczymy duży znak P.
Więcej na http://mynaszlaku.pl/korona-beskidow-mincol-w-gorach-czerchowskich-na-zakonczenie-roku/
Pobierz trasę w aplikacji
Wpisz kod w wyszukiwarce
Skomentuj