Na weekend była zapowiedziana od dawna wyczekiwana świetna pogoda. Jednak wysoko w górach zalegał śnieg. Wstępnie za cel obraliśmy Rohacze od południa, ale dotarcie na start oraz długość wycieczki znacząco przekraczała czas jaki mieliśmy tego dni w dyspozycji. Zatem padł pomysł, aby uderzyć na Kończystą, tym razem w warunkach letnich. Czemu letnich? Gdyż od południa skała po drodze na szczyt była super sucha, a śnieg przedeptaliśmy może w 4 miejscach.
Ale po kolei. Auto parkujemy w Wyżnich Hagach, gdzie wchodzimy na żółty szlak, który łatwą ścieżką doprowadzi nas do magistrali. Po drodze okazuje się, że w marcu w warunkach zimowych kosówki były ok 2 metry niższe, a to za sprawą tak dużej warstwy śniegu. Po dotarciu do czerwonego szlaku kierujemy się na zachód by po kilku minutach zejść ze szlaku i wejść na grzbiet Kończystej.
Im wyżej tym lepsze widoki, chmury nas gonią jednak ustabilizowały się na ok 2k metrów dając niesamowite widoki morza chmur. Dalej już tylko słońce. Trzymając się grzbietu docieramy na wysokość ok 2400 metrów by przejść grzbiet na lewą stronę i trawersować aż do żlebu opadającego z przełączki między czubkami Kończystej. Po jakimś czasie zdobywamy szczyt i po posileniu się i krótkim odpoczynku wdrapać się na chyba najciekawszy wierzchołek w Tatrach, a mianowicie Kowadełko. Kilka zdjęć i czas na powrót tą samą drogą.
Pobierz trasę w aplikacji
Wpisz kod w wyszukiwarce
Skomentuj