Jura/Etap V: Włoszczowa - Solec-Zdrój

Porannym pociągiem przedostaliśmy się z Częstochowy do Włoszczowy, aby stąd rozpocząć dwuetapową część powrotną jurajskiej ekspedycji z metą w Tarnobrzegu. Był to najdłuższy etap ale o płaskim, bądź lekko pofalowanym profilu. Większe hopki były jedynie w obrębie Kozubowskiego Parku Krajobrazowego (np. podjazd do miejscowości Góry). W ramach rekompensaty mieliiśmy długi zjazd do Kozubowa. Swoją drogą wiatrzysko mocno dokazywało w trakcie całego etapu ale było nam przychylne wręcz pchając jednoślady do przodu. W efekcie trasa dosłownie uciekała spod kół mimo jej rekordowej długości. Za Wiślicą, do której przyciągneła nas zabytkowa kolegiata, zrobiło się sinoburo na nieboskłonie ale deszcz nas tego dnia oszczędził. Siłą tradycji nie obeszło się bez malych perturbacji na szlaku za sprawą obrania niewłaściwej drogi za Wrocieryżem, co kosztowalo nas jakieś dodatkowe 10 kilometrów. Poza tym w Solcu przez chwilę mieliśmy problem ze znalezieniem kwatery poprzez błędnie zapisany adres w komórce. Miejscowośc będąca jednym z dwóch świętokrzyskich ośrodków sanatoryjnych sprawiała wrażenie cichego, spokojnego przybytku, ulokowanego z dala od ruchliwych ciągów komunikacyjnych. Ta aura pewnej 'zaściankowości" przypadła mi osobiście do gustu.