Z domu wyjeżdżam kilka minut przed piątą . Jest jeszcze ciemno i rozjaśnia się dopiero pominięciu przejścia granicznego z Czechami w Tłumaczowie . W Szklarskiej Porębie wita mnie słońce , ale też i drobny deszcz . Na parkingu w Jakuszycach jestem koło 8.00 . Jest tu zupełnie pusto . Obsługa parkingu krząta się leniwie . Pan który mnie kasuje stwierdza ,że chyba dziś będę tu jedyny ...ale chyba tak nie będzie . Chwila na rozruch , śniadanie i kilkadziesiąt metrów niosę biegówki . Ślisko i błotniście , wieje jak diabli . Ruszam szlakiem spacerowym w kierunku Orla . Ślad oczywiście jest , ale miękko , ale nie jest źle . Przed 9 jestem na Orlu , na odcinku 5 km minęło mnie może 2 osoby . Tutaj zwykle mnóstwo ludzi , dziś pusto . Za jakieś 200 metrów za kładką jest trasa w stronę Izerki . Trasa wydeptana przez biegaczy , po kilkuset metrach zdejmuje narty i tak dochodzę do mostu na Izerce . Fajne miejsce , piękny widok na nie taką dziś leniwą Izerkę /rzekę /. Nie wiem co sobie ubzdurałem , ale zamiast przejść na drugą stronę , ruszam szlakiem , jak mi się wydaje , w stronę Izerki . Grzęznę w śniegu po same ...powiedzmy pachy ...wracam , przecież to niemożliwe aby tam wiodła trasa. Przechodzę przez mostek i zaraz odnajduję ślad od Izerki . Trasa wiedzie pod górę. Mija mnie kilka Czeszek . 5 z nich zjeżdża na nartach , jedna je znosi ...czyli moim stylem :) Za chwilę znowu widzę grupę biegaczy i już jestem w Izerce . No pięknie jest . Jak na poniedziałek to sporo ludzi . Biegnę w kierunku Smedavy . Przez chwilę wydaje się ,że spadnie deszcz , ale strachy a lachy , rozjaśnia się . Na biegówkach jestem tu pierwszy raz . Widokowo może nie jest , chociaż widzę wieżę na Smreku i jak mi się wydaja Palicnik . Ale stan tras , ich ilość , oznaczenie , to robi wrażenie . Zawijam pętlę , mijam wiele osób , starsi ale dużo rodzin z małymi dziećmi , wszyscy na biegówkach . W Izerce dostrzegam restaurację o nazwie Pyramida . Kilkadziesiąt par biegówek u drzwi wejściowych . Wchodzę do środka z przekonanie, że jeżeli jest dużo ludzi to czekać nie będę . Ale miłe zaskoczenie , samoosbługa . 60 sekund i mam knedle z gulaszem wołom i piwo Bernard nealko :) , 200 koron . Dobre jedzenie . Czesi się goszczą a ja ruszam w drogę powrotną . Jestem ponownie Orlu , ruszam teraz jeszcze w stronę Rozdroża pod Cichą Równą , a potem na parking . Mam mokro w butach , pękły skorupy nowych butów ......zmieniam obuwie i jazda do domu
Skomentuj