To była prawdziwie górska wycieczka, najpierw przez leśne bezdroża, żeby sobie pobiegali trochę (no, prawie bezdroża, bo jakieś ślady ścieżki tu i ówdzie było widać), a potem dopiero przeszliśmy na drugą stronę i kawałek wzdłuż tytułowego potoku, ale tam było już mnóstwo ludzi.
Piękna pogoda, przysłowiowa złota polska jesień.
Dla Godzilli to był rekordowy dystans, przynajmniej od kiedy jest u mnie. Piggy robiła już dłuższe, ale nie po górach, Felek był kiedyś na Baraniej Górze.
Pobierz trasę w aplikacji
Wpisz kod w wyszukiwarce
Skomentuj