Długi majowy weekend tym razem również dla mnie!!! Wczoraj było nicnierobienie, a dzisiaj wycieczka, co się zowie! jak przyjechaliśmy do domu, to Godzilla był tak zmęczony, że po raz pierwszy nie przyniósł zabawki, tylko zjadł, napił się i uwalił na kanapie. A Felek, jak to Felek, może trochę łapy go bolą, ale jeszcze by polatał. Skądinąd mi też nogi do dupy włażą, ale widzę teraz, że myśmy - zupełnie niepotrzebnie - zdrowo zapierdalali, średnia prędkość 5 km/godzinę.
Kolejne fajne miejsce, bo nieuczęszczane, więc ten żółty psychopata też mógł swobodnie biegać, z czego skwapliwie skorzystał. Wielką przyjemność im zrobiłem.
Wiosna wreszcie się zdecydowała zostać już z nami, piękna pogoda, nie za gorąco - idealnie na długie wycieczki z psem.
Godzilla nie byłby shar-pejem, gdyby się nie zgubił, na szczęście tylko raz, i na krótko. Oczy w dupie trzeba mieć przy tym psie.
Pobierz trasę w aplikacji
Wpisz kod w wyszukiwarce
Skomentuj