Miała być wspaniała wyprawa rowerowa do Imielina nad zalew.Zaczęło się super pogoda ładna słoneczna gdy wyjeżdżałem z Siemianowic w kierunku Katowic-Muchowca i dalej na Kostuchnę,gdzie było miejsce spotkania z kumplem i jego synkiem. Od tej pory jechaliśmy już razem, przez wspaniały stary las na Murckach i Zamościu aż do Lędzin gdzie złapała nas burza i ulewa,którą przeczekaliśmy na przystanku autobusowym. Po przemyśleniu na stałej sytuacji,stwierdziliśmy że trzeba się wracać z powrotem gdyż zrobiło się mokro,zimno i nie przyjemnie.Powrót także nie odbył się bez przygód.Wracając z Lędzin po rozkopanych drogach,gdzie zakładano kanalizację woda i błoto chlapało po oczach.Dopiero trochę lepiej zrobiło się wjeżdżając do lasu między Lędzinami a Zamościem ale ta nasza radość też długo nie trwała ponieważ po przejechaniu może 3 km przez las znów zaczęło padać więc znów trzeba było szukać jakiegoś schronienia.
Schronieniem okazał się po krótkiej jeździe w deszczu zadaszony PAŚNIK dla zwierząt. Zrobilo się trochę przyjemnie i śmiesznie jak na tak ekstrymalne warunki.Po może pół godzinnej ulewie i burzy znów wsiedliśmy na nasze zabłocone i mokre rowery i zaczęliśmy jechać w kierunku Katowic-Murcki. I od tej pory przez Kostuchnę,Podlesie,aż do Mikołowa-Gniotek towarzyszył nam deszcz.
Więc w taki sposób wylądowałem u KUMPLA ,który mnie przenocował,bo do domu było już za późno i ciemno.A w domu czekała na nas ciepła herbata,kąpiel,kolacja i piwko.DZIĘKI STARY.
Pobierz trasę w aplikacji
Wpisz kod w wyszukiwarce
Skomentuj