Na Szczeliniec z Karłowa podchodzimy po stopniach i jest to największe przewyższenie na trasie. Wspinaczkę kończymy przy
XIX-wiecznym schronisku z tarasami widokowymi m.in. pozwalającymi zajrzeć do naszych południowych sąsiadów. Sama wędrówka wierzchowiną Szczelińca to kluczenie pośród skalnych formacji o fantazyjnych kształtach lub przeciskanie się przez ciemne, skalne szczeliny. Do tego dodajmy dwa kolejne tarasy widokowe pozwalające spojrzeć z góry na Karłów i okolice. Po zwiedzeniu najwyższego szczytu Gór Stołowych podążamy dalej nieco monotonnym, śródleśnym traktem przez Narożnik w kierunku labiryntu Błędnych Skał. Wędrówka pomiędzy nimi to prawdziwa przyjemność i trochę doznań ekstremalnych. Wszak przeciśnięcie się przez niektóre szczeliny wymaga ugięcia nóg w kolanach i trzymania plecaka przed sobą w obawie przed zaklinowaniem się lub jego uszkodzeniem. Na głowę też trzeba uważać. Po opuszczeniu labiryntu wracamy do parkingu przed nim, nieoznakowaną ścieżką wzdłuż granicy w dużej mierze wyłożonej drewnianymi podkładami. To alternatywa dla odcinka szlaku, którym już przeszliśmy. Potem schodzimy stromo w dół za zielonymi znakami i podążamy w kierunku Kudowej. W końcowej części głównie po asfaltowej drodze. Wyjątek stanowi odcinek prowadzący przez szczyt Dufałki oraz skróty ścinające zakola szosy. W Kudowej przechodzimy przez strefę uzdrowiskową i w strugach deszczu za sprawą krótkotrwałej letniej burzy dochodzimy do przystanku PKS. W planach mieliśmy jeszcze zwiedzenie Kaplicy Czaszek w Czermnej na obrzeżach kurortu ale nie wyrobiliśmy się czasowo (do godz. 17) i tę atrakcje trzeba było przesunąć na inny dzień.
PS. Na Sczelińcu i pośród labiryntu Błędnych Skał były przejściowe problemy z odbiorem sygnału pośród skalnych szczelin.
Pobierz trasę w aplikacji
Wpisz kod w wyszukiwarce
Skomentuj