Zaczęliśmy mniej więcej (bardziej mniej niż więcej) od miejsca, do którego dotarliśmy poprzednim razem.
Rzadko się zdarza, żeby rzeczywistość przerosła oczekiwania; tym razem tak było (szkoda, że tylko w tak drobnej i nieznaczącej sprawie). Patrząc na mapę i planując wycieczkę nie sądziłem, że uda mi się dotrzeć tak daleko. Ale udało się, mało tego, w domu byłem wcześniej, niż myślałem, że będę.
I jeszcze jeden sukces: udało mi się zmęczyć Felka. Feluś ma 7 lat, mam go od szczeniaka, i może ze 3 razy w życiu udało mi się go zmęczyć tak, żeby zjadł i padł spać.
Skądinąd mi też nogi do dupy włażą, Marit Bjoergen to ja nie jestem.
Pobierz trasę w aplikacji
Wpisz kod w wyszukiwarce
Skomentuj