Relacja Darka
Browersowanie było. Nie zdzwanialiśmy się i nie ustaliliśmy, że pogoda jest wystarczająco dobra (bez mżawki, zapowiedzi deszczu, czy chłodu), że wycieczka będzie przyjemnością i jedziemy w ten tydzień.
Na miejscu zbiórki zjawili się: Krys, Darek z Mikołajkiem, Kazio i Pawełł. Było jednak trochę zimno, więc postanowiliśmy pojechać gdzieś, gdzie można napić się czegoś grzanego. Nie chciało nam się za długo myśleć i wybraliśmy Kazimierz Dolny. Pojechaliśmy ulicą Kopernika, Sosnową, Ceglaną, Zabłockiego, Kilińskiego. Mieliśmy małą nadzieję, że natkniemy się na mieszkającego po drodze Mordę. Był nawet pomysł aby rzucić w jego okno kamieniem, to na pewno by wyszedł z domu. Ale w okolicy było ładnie wysprzątane i nie było żadnego luźnego kamienia, więc zrezygnowaliśmy. Wzdłuż ulicy Włostowickiej dojechaliśmy na wysokość wyciągu narciarskiego w Parchatce i skręciliśmy w polną drogę do wału wiślanego. Dalej ścieżką rowerową do kładki na Bystrej i niedługo byliśmy już w Kazimierzu. A tam jak zwykle poza sezonem w dzień powszedni - pustki. Kilka osób spacerowało bulwarem, kilka plątało się czy siedziało w ogródkach na rynku. My też usiedliśmy i uzupełnialiśmy elektrolity w organizmie. Mikołajek poszedł i kupił sobie i z trudem kroczek po kroczku, przytargał gofra z wielką górą bitej śmietany polanej czekoladą. Wszystkim pociekła ślinka. Maluch nie bardzo wiedział, czy żartujemy kiedy rozgorzała dyskusja: jak podzielić gofra na pięć części. Po kwaśnej minie było widać, że nie za bardzo ma chęć na jakieś podziały. Ostatecznie dał radę zjeść tylko połowę, a resztę wykończył jego tata. Dla reszty nie starczyło.
Pogoda zaczęła się psuć, zaczął kropić deszczyk. Kto miał, to założył na głowę kaptury kurtek przeciwdeszczowych i ruszyliśmy w drogę powrotną. Padało coraz bardziej, ale na szczęście nie była to ulewa. Krys jednak wolał jak najszybciej znaleźć się w domu i bez uprzedzenia uciekł do przodu tak, że wkrótce nie było go widać. Zaczęliśmy dyskutować, czy Krysowi w takim razie należy przyznanie kilometrów do licznika, skoro nie jedzie razem. Jeśli są jakieś podejrzenia, że tą kwestią zainteresowany był szczególnie Darek, to należy je z całą stanowczością zdementować. Do Puław wróciliśmy tą samą drogą, którą jechaliśmy w tamtą stronę i rozjechaliśmy się do domów.
Pobierz trasę w aplikacji
Wpisz kod w wyszukiwarce
Skomentuj