Browersowanie 7 marca

Długo panująca zima odpuściła. Nie wiadomo czy już na stałe. Nastało kilka cieplejszych dni. Co odważniejsi wyciągnęli rowery z piwnic i innych schowków. Niektórzy już zaliczyli wcześniejsze indywidualne wycieczki. Leon już tydzień temu próbował zwołać pierwszą jazdę w 2017 roku, ale wołał za cicho i nie pojawili się chętni. Za to w ten wtorek, po zawiadomieniu na stronie internetowej, na łące pojawiło się pięciu śmiałków, aby rozpocząć sezon. Na kogo można było liczyć? Okazało się, że na żelazną czołówkę poprzedniego sezonu. Byli: Krys, Andre, Darek, Leon oraz nowy sympatyczny kolega: Mirek. Początkowo wydawało się, że jest dwóch nowych kolegów, ale po uważniejszym przyjrzeniu się, okazało się że jeden z nich to stały bywalec, tylko twarz ma zarośniętą niezłym już zarostem nadającym mu groźny wygląd. Dzięki temu nie spotkał się ze sprzeciwem, kiedy zaproponował dość ambitną jak na początek sezonu, trasę do Kazimierza Dolnego. Temperatura powietrza była ok. 11 st.C. więc nie najgorzej, ale stopniowo spadała. Na niebie częściowo ciemne chmury. Zjechaliśmy do ścieżki rowerowej nad Wisłą, stałą trasą koło stadionu. Na ścieżce tempo dość wolne, jak na zwyczaje browersowe. Ciężko było się rozgrzać, ale widocznie po zimie, co niektórzy nie dysponowali kondycją. Przeprawiliśmy się przez Bystrą betonową kładką, przed którą dojazd był przez wyjątkowo grząską łąkę. Koła zapadały się głęboko w uginające się trawiaste pokrycie. Nie było błota, ale przejechać te kilkadziesiąt metrów było niezwykle ciężko. Z pewnych ważnych względów, nie będą tu przytaczane słowa, jakimi posługiwali się wtedy co niektórzy, nie lubiący terenowej jazdy. Wszyscy wiemy, o kogo chodzi. Szybkim tempem dojechaliśmy do rynku w Kazimierzu i zrobiliśmy sobie odpoczynek w przytulnej knajpce, z bardzo miłą obsługą dwóch ślicznych dziewczyn. Darek kombinował, jakby tu zostać na dłużej i udawał, że nie może znaleźć pieniędzy, w związku z tym musiałby zostać i pozmywać naczynia, ale kiedy uzmysłowił sobie, że potem musiałby wracać sam, to pieniądze znalazł. Z upływem czasu temperatura powietrza spadała. Jak wyruszyliśmy w drogę powrotną, było już tylko 8 st.C. Było już ciemno i jechaliśmy na lampach. Po drodze na dodatek zaczął kropić drobny deszczyk. Przed Puławami przestał. Temperatura była już 4 st.C. Na uroczyste zakończenie inauguracyjnej jazdy w A., pojechali tylko: Darek i Leon. Zjedli pizzę i uzupełnili elektrolity. Kiedy wrócili do domu, temperatura powietrza wynosiła 1,7 st.C.

Darek