Co tu pisać? :) Wszystko jest na mapie i opisach zdjęć.
Pierwszy w życiu dwudniowy wypad w stylu bikepackingowym, czyli drybagi na troczkach oraz i inne szpeje na trytytkach przyczepione do ramy roweru. Sprzętu wzięliśmy i tak chyba za dużo z uwagi na zadane tempo jazdy, dystans oraz rekordowe gorąco jakie panowało w tych dniach (a może tygodniach sierpnia 2018 r.?). Jazda planowana była głównie w terenie, lecz nie obyło się bez kilku asfaltów. W cieniu ponad 30 stopni i wiatr pierwszego dnia prosto w oczy, więc warunki pustynne. Było sporo pchania i przedzierania się przez plażowy piach (w końcu była to wyprawa na wydmy obok Łeby), poryte szlaki konne, kamieniste strome podjazdy (na wymyślony sobie punkt widokowy), które wpakowały nas w błądzenie na szczycie porytym wycinką, co skończyło się podróżą przez tereny rolników. Dokładniejsza o wiele mapa papierowa wraz ze swoimi szczegółami nie pokrywała się dokładnie z wgraną na smartfona co wprowadzało czasem w błąd.
Na camping w Stilo nie zdążyliśmy dojechać, a że się zaczęło ściemniać musieliśmy się szybko rozkładać z noclegiem na całkowitym odludziu czyli gdzieś na wydmie. Noc okazała się po takim dniu również bardzo ciepła jak i bezchmurna z towarzyszącym lekkim szumem otwartego morza. Gwiazd tak jasnych nie widziałem już dawno na niebie. Nawet ustrzeliło się kila jasnych meteorów. Ogólnie wypad się udał, ale nie powtórzyłbym go ponownie w taką piekielną pogodę. Nasz rajd zakładał większy dystans czyli ok 200 km (jazda R10 do trójmiasta) lecz się nie udało. Finalnie zakończony dość mocną kontuzją spuchniętego kolana oraz zgubieniem licznika Sigmy ;(
P.S. Największa atrakcja na trasie to wg. mnie to lotnisko w Kopaniewie, a raczej postapokaliptyczny klimat jaki robią tam wiatraki i rzucane przez nie ruchome cienie. Szlak R10 wymaga mocnego remontu oraz oznakowania - momentami przypominał pobojowisko, a czasami zrobiony pod rowery szosowe ;)
Pobierz trasę w aplikacji
Wpisz kod w wyszukiwarce
Skomentuj