Długo oczekiwana majówka nadeszła. Ponieważ w tym roku plany zaprowadziły nas na Słowacje i ichni Raj, to po drodze chcemy zahaczyć o nasze ukochane Tatry, z tym tylko wyjątkiem że postanawiamy odwiedzić po raz pierwszy Bielskie.
Pogoda od rana cudowna, przez całą drogę świeci słońce, a uśmiechy jak to zwykło na wyjeździe nie znikają :) Standardowo również spowalniają nas korki i na miejsce dojeżdżamy godzinę później niż planowaliśmy, ale nic straconego. O 12:00 jesteśmy w Tatrzańskiej Kotlinie, skąd rozpoczynamy wędrówkę do jedynego schroniska w tym paśmie Tatr – Chaty Plesnivec. (foto1)
Startujemy niebieskim szlakiem i podążamy nim pierwszego do rozstaju, czyli jakieś 30minut na przemian lasem i odkrytym terenem. Idziemy na lajcie. (foto2)
Jeszcze kawałek kontynuujemy marsz zgodnie z niebieskimi znakami i dopiero przy Rozstaju Czarnej Wody zmieniamy szlak na żółty. Teraz idziemy Czarną Doliną Rakuską, którą powoli nabieramy wysokości. Przez całą drogę towarzyszy nam szum potoku, a droga pnie się delikatnie, ale nie zniechęcająco pod górę. (foto12)
Po 30 minutach wyłaniają się pierwsze widoki na Tatry Bielskie, a my nieustannie podążamy przed siebie. Od rozstaju nikogo nie spotykamy na szlaku, a po zaskakującym łącznym czasie 1,5 godziny przed nami ukazuje się budynek Szarotki i Dolina Siedmiu Źródeł. (foto27, 37)
Teraz czeka nas nieco najostrzejsze podejście zakosami, ale już po 15 minutach znajdujemy się na miejscu. (fot44)
U stóp Bujaczego Wierchu i Lawinowego Żlebu odpoczywamy w samotności, a jak się również okazuje Chata Plesnivec jest zamknięta. Położenie schroniska w zaciszu świerków jest niezwykle urokliwe i niezmiernie mi się podoba. Co ja na to poradzę że lubię odludzia ;) (foto45, 66)
Niestety zachodzi słońce i wzmaga się wiatr przez co nie spędzamy zbyt dużo czasu pod schroniskiem. Gdy jemy śniadanie, pojawia się para turystów. Nie mniej jednak po 30 minutach postanawiamy ruszać w drogę powrotną. Żałuje tyko że pogoda popsuła plany relaksacyjne, ale nawet tak krótka chwila pozwala mi się wyciszyć. (foto67)
Zejście rozpoczynamy szlakiem zielonym. Wąska ścieżka prowadzi trawersem przez las i stwarza urokliwy klimat. Tatry Bielskie w całości zaskakują wszechobecną zielenią. (foto72)
Po chwili marszu czeka nas kolejna niespodzianka – ośnieżone Tatry Wysokie. (foto82)
Widok jest oszałamiający, więc co chwilę się obracam i zerkam raz jeszcze, czy przypadkiem nie pojawiło się całkiem nowe ujęcie :) (foto77)
Praktycznie całą drogę powrotną idziemy po równym terenie i co jest zaskakujące, mimo wszystko tracimy wysokość. Już po godzinie jesteśmy ponownie na rozstaju i znanym już szlakiem zmierzamy ku końcowi. Po 20 minutach znajdujemy się przy samochodzie, zakańczając tym samym czwartkową wędrówkę. Wyskakujemy z trekkingów, wskakujemy w obuwie sportowe i ruszamy dalej już na czterech kółkach. Teraz zmierzamy do celu właściwego majówki, mijając jeszcze po drodze naszą kochaną Łomnicę… (foto89)
Cdn…
A.N.
(Całość w przyjemnej formie można przeczytać na blogu: http://gorymywaytoheaven.blogspot.com/2015/05/samotnosc-w-tatrach-bielskich-chata.html )
Pobierz trasę w aplikacji
Wpisz kod w wyszukiwarce
Skomentuj