Drugi dzień pobytu w dolinie Zillertal, prognozy nie napawają optymizmem. Trudno. Podjeżdżamy do Zell Im Ziller, by śmigać tu:
http://ski3.intermap...uch.asp?lang=de
Ośrodek Zillertal Arena z pomocą systemu wyciągów, pzwala oddalić się od miejsca startu o ok. 40 km, aż aż po Hochkrimml w Kraju Salzburskim. Czyli można zrobić sobie całodzienną wycieczkę, za każdym razem zjeżdżając inną trasą. Takie mieliśmy plany...
U góry niespodzianka - odcinek Karspitzbahn 2 nie działa i przesiadamy się do Rosenalmbahn 2.
Po podjechaniu, wysiadamy w "centrum", skąd rozchodzą się wyciągi w wielu kierunkach. Na początek czerwona 11-ka. Po czasie, gdy chcemy wyżej - okazuje się, że w obawie przed nadchodzącą burzą zwinęli wszystkie krzesła...
Widzimy jak szara, zbita masa chmur podąża w naszą stronę. Nie mija więcej czasu, niż dwa kiwnięcia ogonem i sypnęło. Tak więc, pozostaje nam jazda 11-ką, niebieską 12-ką przy orczykach, nartostradą i kawałkiem 18-ki. Gdy rozpadało się na dobre...otworzono wyciągi w górę. No, to wjeżdżamy na 2217 npm, górna znajduje się górna stacja Karspitz X-press. Po pierwszej radości, chwila konsternacji - widok na trasę przedstawia się tak, że dostrzegamy niewiele więcej, niż czuby własnych nart... Wjeżdżamy jeszcze Hanser X-Press na 2246 npm i odpuszczamy - widoczność zerowa. Tak więc, prawie po omacku wracamy w okolicę orczyków. Czerwone 11-ka i 18-ka są już tragicznie rozjeżdżone. Nic dziwnego - wszyscy jeżdżą tylko nimi. Ujeżdżamy więc aż do znudzenia niebieską nartostradę i w końcu dajemy za wygraną. Zjeżdżamy gondolką w dół, gdzie w ulewnym deszczu pakujemy się do naszego bolidu i z podwiniętym ogonem ewakuujemy się do hotelu...Jutro będzie lepiej ;)
